ŚwiatNATO pomoże Polakom najwcześniej w 2005 r.

NATO pomoże Polakom najwcześniej w 2005 r.

Decyzja o ewentualnym zaangażowaniu się NATO w Iraku zapadnie najwcześniej w czerwcu, a faktyczne odciążenie Polski przez sojusz byłoby możliwe zapewne dopiero w początkach 2005 roku - ocenia ambasador Polski w NATO Jerzy Nowak.

05.02.2004 | aktual.: 05.02.2004 19:28

Obraz

Wcześniej, to znaczy w lipcu, przejąć od Polaków dowództwo międzynarodowej dywizji może co najwyżej Hiszpania - dodał Nowak, proszony przez dziennikarzy o skomentowanie czwartkowej wypowiedzi na ten temat jednego z jego kolegów, niecytowanego z nazwiska wysokiego dyplomaty NATO. Ten ostatni powiedział grupie dziennikarzy, że "jest na pewno możliwe, żeby stało się to w tym roku", odpowiadając na pytanie, czy NATO mogłoby się zaangażować w Iraku właśnie w ten sposób, że przejęłoby dowodzenie międzynarodową dywizją od Polaków.

Amerykański minister obrony Donald Rumsfeld na pewno poruszy temat zaangażowania NATO w Iraku w czasie nieformalnej narady ministrów obrony w piątek w Monachium i zapewne poprze go jego polski odpowiednik Jerzy Szmajdziński. Jednak zdaniem Nowaka, "jest to sprawa delikatna. Jest przedmiotem dyskusji niemal wyłącznie kuluarowych". Jak dotąd nie omawiano "żadnych konkretów w tej sprawie".

Nowak przestrzegł, że nawet w przyszłym roku odciążenie Polski, prócz przejęcia dowództwa, może pozwolić na redukcję liczebności polskich sił co najwyżej o około 300 żołnierzy (obecnie jest około 2400). "Zwiększyłoby to legitymizm naszej obecności w Iraku, stworzyłoby lepsze perspektywy na sprawiedliwsze rozłożenie wspólnego wysiłku stabilizacji. Wreszcie, stworzyłoby perspektywę, że moglibyśmy w końcu zmniejszyć nasze zaangażowanie, ale ten element nie jest dla nas pierwszoplanowy" - zapewnił Nowak.

Według źródeł NATO, na wejściu sojuszu do Iraku bardzo zależy Stanom Zjednoczonym, które chcą podzielić się odpowiedzialnością z jak największą liczbą sojuszników. Podobnie myślą Polska, Hiszpania, Wielka Brytania i inne kraje obecne w Iraku. Jednak nadal bez entuzjazmu odnoszą się do tego Francja i Niemcy. Zwłaszcza rząd w Berlinie obawia się problemów z parlamentem i opinią publiczną, jeśli NATO miałoby się włączyć w to, co jest postrzegane w wielu krajach Europy Zachodniej jak okupacja.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)