PolskaNasza wołowina nie na naszą kieszeń

Nasza wołowina nie na naszą kieszeń

Handlowcy z Unii Europejskiej podbijają ceny polskiej wołowiny. Biorą na pniu każdą ilość wołowego mięsa. Jest drogo. Będzie coraz drożej.

26.05.2004 | aktual.: 26.05.2004 09:27

Dla konsumentów z Unii nasze mięso jest tanie. Jak bardzo, opowiada Andrzej Dąbrowski z biura handlowego giełdy mięsnej Rel-Pol w Łodzi: - Wzmożone zainteresowanie wołowiną zaczęło się już w styczniu, przy cenie 4 zł za kilogram ćwierci wołowej. Do kwietnia cena jednak nie rosła skokowo. Zwariowała dopiero pod koniec ubiegłego miesiąca, by teraz osiągnąć poziom 7,50 zł. A będzie jeszcze wyższa, bo z naszego rozeznania wynika, że akceptowana przez Zachód cena to 10 zł za kilogram. Zainteresowanie tamtych rynków polską wołowiną zawsze było duże. Przed 1 maja nie mogliśmy eksportować jej dużo, bo barierą były wyśrubowane normy sanitarne. Dotychczas tylko kilkanaście zakładów miało uprawnienia do eksportu, teraz ma je kilkaset.

Wzrost cen w sklepach jest również szokujący: w detalu płacimy o około 20% więcej niż przed akcesją. Np. cena wołowiny bez kości kosztuje teraz prawie 20 zł. Jeszcze w marcu wystarczyło za nią zapłacić 14-15 zł.

- Już od trzech tygodni klienci psioczą, że podnosimy ceny, ale to nie my, tylko dostawcy - mówi Danuta Nobis, właścicielka sklepu mięsnego przy ul. Krakowskiej w Opolu. - Średnio co tydzień wołowina drożeje o złotówkę. Staram się nie podnosić ceny, bo wiem, że gdy będzie bardzo drogo, to ludzie towaru nie kupią. Dostawcy mówią, że jest coraz większy problem z wołowiną, bo wszystko wykupują firmy z zagranicy, płacąc każdą cenę.

Ludzie na Zachodzie jedzą bardzo dużo wołowiny, o wiele więcej niż Polacy. U nas proporcje spożycia wyglądają mniej więcej tak: 20% wołowiny i 80% innych mięs. W Europie Zachodniej są dokładnie odwrotne.

Polskie mięso stało się dla zachodnich Europejczyków atrakcyjne także ze względu na niskie koszty transportu. Sprowadzane przez nich dotąd mięso z Argentyny i Urugwaju, mimo że tanie w skupie, drożało po przewiezieniu do Europy.

- Nie jesteśmy w stanie sprostać zamówieniom - mówi Wiesława Barcewicz z działu eksportu spółki Przemysł Mięsny Białystok. - Najwięcej wołowiny kupują Niemcy, Włosi i Holendrzy. Jest kiepsko, bo rolnicy wstrzymali sprzedaż, wyczekując, że cena pójdzie jeszcze bardziej w górę. Jest to bardzo możliwe. W tej chwili nasz tygodniowy ubój wynosi 400-500 sztuk, a moglibyśmy sprzedawać dwukrotnie więcej. Joanna Jakubowska

OPINIE

Co będzie dalej z cenami wołowiny?
Stanisław Wasiel, właściciel zakładu mięsnego w Brzezinie: - Cena będzie rosła, bo z wołowiną na rynku jest tragedia. To, co się stało, to nie tylko wina dużego popytu w Unii, ale też skutek tego, że hodowla bydła przestała być u nas opłacalna. Rolnicy polikwidowali stada, posprzedawali krowy, bo mleko w skupie zaczęło być tańsze niż woda. Proszę porównać koszt wyprodukowania mleka z kosztem produkcji wody mineralnej! Ludzie przerzucili się na tuczniki. Teraz może żałują, bo nieźle by zarobili. W tej chwili ceny wołowiny zrównały się z cenami wieprzowiny, która zawsze była u nas droższa.

Ryszard Mroczek, właściciel ubojni i zakładu przetwórczego w Tarnowie Opolskim: - Moim zdaniem cena nie może dalej iść mocno w górę, bo klient w końcu powie „dość” i przestanie płacić tak dużo. Tym bardziej, że znów odkryto w Polsce przypadek BSE. Przed świętami płaciłem za ćwierci wołowe w granicach 5,80 zł za kilogram, a teraz płacę 8 zł. Wzrost wynosi 30-40% Wszystko wskazuje na to, że cena zbytu będzie rosła, bo popyt jest tak duży, że rolnicy nie nadążają z dostawami.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)