Narodowy Fundusz Zdrowia wciąż prowadzi negocjacje
Narodowy Fundusz Zdrowia wciąż prowadzi negocjacje i rokowania z placówkami medycznymi. Zwiększa się liczba miejsc, gdzie pacjenci nie będą mieli trudności z dostępem do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, ale nadal w kilku województwach sytuacja jest trudna.
30.12.2003 | aktual.: 30.12.2003 18:54
We wtorek minister zdrowia Leszek Sikorski spotkał się z premierem Leszkiem Millerem, by poinformować go o sytuacji związanej z kontraktowaniem.
Prezes NFZ Krzysztof Panas ocenił, że podstawowa opieka zdrowotna na terenie kraju jest zabezpieczona w 75 proc.
Fundusz poinformował we wtorek, co mają robić pacjenci w miejscach, gdzie lekarze rodzinni nie podpiszą umów na świadczenia zdrowotne w 2004 roku. Według rzeczniczki NFZ Renaty Furman, w przypadku pogorszenia się stanu zdrowia mają się zgłosić albo do tych lekarzy, którzy mają umowę z NFZ, albo do prywatnie praktykujących, nieposiadających umowy z NFZ. Wizyty takie mają być bezpłatne dla pacjenta, zaś fundusz zapłaci udzielającym porady stawkę 15 zł (obejmuje ona także niezbędne badania diagnostyczne)
. Warunkiem uzyskania zapłaty od funduszu będzie przedstawienie rachunku z danymi pacjenta, czyli numerem PESEL i jego podpisem.
Na Mazowszu wciąż trwają rozmowy z dużymi szpitalami. Dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc prof. Kazimierz Roszkowski poinformował, że we wtorek podpisał protokół uzgodnień z funduszem. "Kwota budżetu na przyszły rok jest taka, jak w tym roku. Złożyłem jednak zastrzeżenia. Zastrzegłem sobie prawo negocjacji, jeśli chodzi o zawartość katalogu świadczeń medycznych, liczbę punktów za świadczenia i wartość punktu" - powiedział profesor. Wieczorem ma rozmawiać z funduszem dyrektor Centrum Onkologii.
Na Dolnym Śląsku podstawowa opieka zdrowotna jest zapewniona w 60 proc. Lekarze rodzinni mogą składać oferty do 9 stycznia. Mieszkańcy regionu będą mogli korzystać z podstawowych świadczeń w szpitalach. Ponadto we Wrocławiu opracowano specjalną listę placówek medycznych, które na początku roku będą dodatkowo udzielać podstawowych świadczeń zdrowotnych. Porady będą udzielane w 9 placówkach, głównie przychodniach.
Kolejne spotkanie NFZ z przedstawicielami dolnośląskich lekarzy rodzinnych nie przyniosło rezultatów. Lekarze rodzinni skupieni w "Porozumieniu Zielonogórskim" nie złożą ofert, jeśli warunki kontraktów nie ulegną zmianie.
Poprawia się sytuacja w regionie świętokrzyskim. Niemal połowa spośród 79 świętokrzyskich placówek podstawowej opieki zdrowotnej, dodatkowo zaproszonych do rokowań z oddziałem NFZ w Kielcach, przystała na warunki finansowania świadczeń medycznych zaproponowane na 2004 rok. Wciąż trwają rokowania z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym i Wojewódzkim Szpitalem Dziecięcym w Kielcach.
Na Podkarpaciu dotychczas 128 świadczeniodawców podpisało protokoły uzgodnień dotyczące podstawowej opieki zdrowotnej. Z prawie czterdziestoma placówkami NFZ będzie jeszcze negocjować. Łącznie stanowić to będzie około 70 proc. zabezpieczenia w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej. Najmniej ofert wpłynęło dotychczas z rejonów: tarnobrzeskiego, mieleckiego, niżańskiego i leżajskiego. Jednak - zdaniem funduszu - sytuacja ta zmieni się, ponieważ ciągle napływają oferty wysłane pocztą.
W regionie opolskim około 47 proc. pacjentów będzie korzystać z opieki lekarza rodzinnego tam, gdzie leczyli się dotąd. Pozostali - ok. 480 tys. osób - wobec braku kontraktów swoich poradni z NFZ będą przyjmowani w szpitalach i publicznych zakładach opieki zdrowotnej oraz tych placówkach, które mają kontrakty.
Na Śląsku około 74 proc. lekarzy rodzinnych z woj. śląskiego podpisało kontrakty z miejscowym oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia. Pozostałe nie przystąpiły do konkursu, ale mogą to zrobić jeszcze do 5 stycznia. Jeżeli - jak zapowiadają - nie złożą ofert, prawie milion pacjentów będzie miało utrudniony dostęp do lekarza.
Według danych NFZ, do konkursu nie przystąpiły m.in. poradnie z miast i okolic: Jastrzębia Zdroju, Zabrza, Gliwic, Wodzisławia Śląskiego oraz okolic Bielska-Białej. Podstawową opiekę medyczną na tym terenie mają zapewnić szpitale.
W lubuskim oddziale NFZ podstawowa opieka medyczna jest obecnie zabezpieczona na poziomie około 60 proc. Lider "Porozumienia Zielonogórskiego" Robert Sapa powiedział we wtorek, że lubuscy lekarze z Porozumienia podjęli decyzję o nieotwieraniu swoich praktyk od 1 stycznia. Wciąż liczą, że NFZ zmieni warunki kontraktowania.
Z kolei lubelski NFZ liczy, że wszyscy lekarze podstawowej opieki zdrowotnej w regionie podpiszą kontrakty na przyszły rok. Oddział w negocjacjach z lekarzami zgodził się na podniesienie stawki za opiekę lekarską nad jednym pacjentem o 3,50 zł. Podpisywanie umów z lekarzami rodzinnymi ma rozpocząć się jeszcze we wtorek. Stawka dla lekarza rodzinnego na przyszły rok została ustalona na 58,50 zł rocznie, a początkowo fundusz proponował 55 zł. W tym roku lekarze w Lubelskiem otrzymywali 61 zł na jednego pacjenta. Zmiany w kontraktach wywalczyli przedstawiciele około połowy lekarzy POZ w Lubelskiem, którzy nie zgodzili się na podpisanie umów w kształcie zaproponowanym przez fundusz. Nowe, korzystniejsze ustalenia będą dotyczyć wszystkich.
Także na Podlasiu NFZ ma nadzieję na podpisanie umów ze wszystkimi lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej. Podlaski oddział funduszu otworzył we wtorek oferty w rokowaniach z lekarzami POZ, którzy wcześniej zbojkotowali konkurs na świadczenia. Tylko jedna ze 186 ofert, jakie wpłynęły do rokowań, została odrzucona. Jedynie 8 ofert było kompletnych, pozostałych oferentów fundusz wezwał do ich uzupełnienia. Dotyczy to m.in. oferty złożonej przez największy podmiot POZ na Podlasiu - Miejski ZOZ w Białymstoku oraz zbiorowej oferty złożonej przez 159 lekarzy rodzinnych. Kto podpisze kontrakt, będzie wiadomo 6 stycznia, kiedy rokowania zostaną zakończone. W ocenie przewodniczącego Kolegium Lekarzy Rodzinnych na Podlasiu Włodzimierza Bołtruczuka ("Porozumienie Zielonogórskie"), sytuacja wreszcie "napawa optymizmem".
Zachodniopomorski NFZ ma problem ze szpitalami. Żaden z 34 szpitali w woj. zachodniopomorskim nie podpisał do tej pory kontraktu. Dyrektorzy szpitali uważają, że oferowane stawki są za niskie. Szpitale deklarują jednak, że będą przyjmować pacjentów, ale będą wystawiać za ich leczenie faktury, które prześlą oddziałowi funduszu.