Napięcie na linii Pekin-Tokio
Trzy czwarte Japończyków uważa, że
premier Japonii Junichiro Koizumi uczynił za mało by poprawić od
dawna napięte stosunki z Chinami i Koreą Południową - wykazał
najnowszy sondaż, którego wyniki opublikowano w
Tokio.
18.04.2005 | aktual.: 18.04.2005 06:12
Sondaż przeprowadzono w czasie szczególnego nasilenia wystąpień antyjapońskich w Chinach, związanych z opublikowaniem w Japonii podręcznika historii, próbującego przewartościować historyczne oceny na temat agresywnej roli Japonii w czasie II wojny światowej i zatuszować bądź wybielić zbrodnie popełniane przez armię japońską w Chinach podczas okupacji tego kraju w latach 1931-1945.
Aż 76% respondentów ankiety przeprowadzonej w sobotę i niedzielę na zlecenie dziennika "Mainichi Shimbun" uważa, że Koizumi uczynił zbyt mało by zacieśnić więzi z Chinami i Koreą Płd, dwoma najbliższymi sąsiadami Japonii. Oba te kraje były okupowane przez Japonię przed i w czasie II wojny światowej.
34% respondentów wyraża jednak również przekonanie, że za antyjapońskimi demonstracjami w Chinach w ostatnich dniach kryją się także przyczyny wewnętrzne. Sondaż dziennika "Mainichi" wykazał, że 45% ankietowanych sądzi, iż premier Koizumi powinien przestać odwiedzać sanktuarium Yasukuni w Tokio, gdzie wsród 2,5 mln Japończyków poległych w czasie wojny czczeni są również politycy i wojskowi japońscy uznani za zbrodniarzy wojennych i skazani za swe zbrodnie. Za kontynuowaniem wizyt premiera w świątyni opowiada się 42% spośród 1000 ankietowanych Japończyków.
Władze Chin wielokrotnie apelowały do Koizumiego, by przestał odwiedzać świątynię, która przez ofiary wojny i ich rodziny uważana jest za symbol japońskiego militaryzmu.
Koizumi, który odwiedza świątynie corocznie, twierdzi, że czyni to w intencji pokoju.