Napaleni na odszkodowania
Wojciech L., z wykształcenia chemik - zdaniem bydgoskiej prokuratury - wyprodukował w domowym laboratorium 70 kg amfetaminy. Jego wspólnicy rozprowadzili narkotyki w Polsce i Szwecji. Śledczy wpadli na trop gangu w 2001 r. Inżynier został aresztowany i nieprawomocnie skazany na 4,5 roku więzienia. Odsiedział trzy lata, pierwszych dziewięć miesięcy w bydgoskim areszcie - informuje "Gazeta Wyborcza".
"Uprzedziłem strażników, że papierosy mi szkodzą, i poprosiłem o umieszczenie mnie w celi dla niepalących" - opowiada L. "Gazecie Wyborczej". "Klawisze władowali mnie do palaczy. Koledzy dymili, ja cierpiałem. Nabawiłem się przewlekłego stanu zapalnego oczu. Lekarze potwierdzili, że przez papierosy".
Wojciech L. po wyjściu na wolność pozwał dyrekcję aresztu o odszkodowanie. W maju bydgoski sąd okręgowy oddalił pozew. Ale chemik odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. I wygrał - tydzień temu sąd przyznał mu 5 tys. zł. Pieniądze wypłaci skarb państwa - dodaje dziennik.
"W Polsce obowiązuje ustawowy zakaz palenia w pomieszczeniach. Wszystkie instytucje, które są do tego zobowiązane, muszą się liczyć z odpowiedzialnością za nieprzestrzeganie prawa" - mówi sędzia Lech Magnuszewski, rzecznik gdańskiego sądu
"Wyrok bardzo utrudni życie służbie więziennej" - powiedział "Gazecie Wyborczej" Jarosław Ladziński, rzecznik prasowy bydgoskiego aresztu. "Sprytny więzień będzie kombinował. Jednego dnia powie, że rzucił palenie, za tydzień oznajmi, że znów zaczął palić. A my będziemy musieli przenosić go z celi do celi, co ułatwi komunikację między aresztowanymi". (PAP)