PolskaNapadnięty BOR-owiec zgłosił się na policję

Napadnięty BOR‑owiec zgłosił się na policję

W niedzielę nad ranem w Gdyni grupa mężczyzn
napadła i pobiła funkcjonariusza BOR, który odprowadzał do domu
wicepremier Izabelę Jarugę-Nowacką. Ochroniarz, który oddał
strzał, raniąc jednego z domniemanych napastników, zniknął z
miejsca zdarzenia. Około godz. 15 ochroniarz zgłosił się na
gdyńską komendę policji.

02.10.2005 | aktual.: 02.10.2005 19:04

Informację o odnalezieniu się BOR-owca po ok. 12 godzinach od zajścia potwierdził Janusz Staniszewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Na razie nie wiadomo, dlaczego po strzelaninie funkcjonariusz nie został na miejscu zdarzenia, ponieważ nie został on jeszcze przesłuchany.

Staniszewski nie wyklucza, że ochroniarz będzie badany pod kątem obecności alkoholu we krwi. Poinformował, że BOR-owiec, który został wstępnie przebadany przez lekarza, ma na ciele ślady pobicia.

Wiceszefowa Prokuratury Rejonowej w Gdyni Barbara Wnętrzak- Damianos powiedziała w niedzielę PAP, że w związku ze zdarzeniem wszczęto dwa śledztwa. Prowadzone są w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. Jedno dotyczy czynnej napaści na ochroniarza, a drugie - prowadzone jest w kierunku przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza BOR.

Dodała, że w związku ze sprawą przesłuchana została m.in. wicepremier Jaruga-Nowacka.

Rzeczniczka BOR Jolanta Łazowska powiedziała, że niezależnie od policyjnego dochodzenia, Biuro Ochrony Rządu przeprowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, standardowe po każdorazowym użyciu broni przez funkcjonariusza.

Po przesłuchaniu zwolniono niegroźnie postrzelonego w bark 28- letniego mieszkańca woj. małopolskiego, Piotra M. Kiedy został ranny był pijany.

Łazowska powiedziała PAP, że postrzelony został już wypisany także ze szpitala, bo obrażenia okazały się niegroźne. W jej przekonaniu, świadczy to o prawidłowości postępowania ochroniarza, który zneutralizował zagrożenie, nie wyrządziwszy szkód.

Postrzelonemu mężczyźnie nie przedstawiono zarzutów. Mężczyzna twierdzi, że nie wiedział, co się stało i ocknął się dopiero na komisariacie. Utrzymuje, że znalazł się przypadkowo w miejscu zdarzenia i nie ma z nim nic wspólnego. Będzie to jeszcze weryfikowane - powiedział Staniszewski.

Do gdyńskiej komendy policji przybył po południu szef MSWiA Ryszard Kalisz przebywający w Trójmieście, by - jak mówią anonimowo policjanci - zapoznać się ze sprawą.

Policja i prokuratura ustalają przebieg zdarzenia. Poszukiwani są napastnicy, którzy zaatakowali funkcjonariusza BOR. Staniszewski podkreślił, że nie zaatakowano wicepremier, a funkcjonariusza BOR.

Według wstępnych ustaleń, do zdarzenia doszło o godz. 2.30 na Skwerze Kościuszki, kiedy wicepremier Jaruga-Nowacka wraz z córką i dyrektorem jej biura poselskiego w asyście dwóch BOR-owców wracała do domu z przyjęcia w jednym z gdyńskich lokali. Jeden z funkcjonariuszy, który szedł na czele grupy, 20 m od lokalu został zaczepiony przez ok. 10-12 mężczyzn. Drugi, ochraniający wicepremier i towarzyszące jej osoby, miał ominąć miejsce, gdzie doszło do incydentu. Następnie doszło do szamotaniny. Według niektórych świadków, BOR-owiec był bity przez napastników i leżał na ziemi. Chwilę później padł strzał. Ranny został 28-latek. Napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia.

Wicepremier Jaruga-Nowacka w rozmowie z PAP potwierdziła przebieg zdarzenia. Powiedziała, że była to ewidentnie chuligańska napaść. Podkreśliła, że ani przez moment nie miała wrażenia, że atak jest wymierzony w nią, jako członka rządu, osobę publiczną. Jak wyszliśmy z lokalu znaleźliśmy się w środku awantury, która już trwała - mówiła Jaruga-Nowacka.

Wicepremier cieszy się, że odnalazł się oficer BOR, i że jest tylko poturbowany. Dodała, że bała się, że odniósł jakieś poważne obrażenia, które uniemożliwiły mu skontaktowanie się z policją - BOR-owiec był kopany i bity, leżał na ziemi.

Jaruga-Nowacka powiedziała, że nie uświadamiała sobie, że nawet centra miast są tak niebezpieczne. Jak się musi czuć "zwykły" człowiek chodząc po ulicach, jeśli przeszkolony oficer BOR został pobity przez chuliganów - mówiła. Zamiast budować IV Rzeczypospolitą to zróbmy tak, żeby w III dało się żyć - zaznaczyła wicepremier.

Wyjaśniła również, że o każdym swoim wyjściu informuje BOR i to ono decyduje o tym, czy oficerowie będą towarzyszyli jej przez cały czas trwania jakiejś imprezy, czy tylko ją odwiozą i przywiozą.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)