Nałęcz: komisja niesprawiedliwie pozbawiona eksperta
Według szefa, komisji śledczej badającej
sprawę Rywina Tomasza Nałęcza (UP), decyzja prezesa Sądu
Najwyższego Lecha Gardockiego, który spowodował odejście z komisji
jej eksperta Andrzeja Murzynowskiego, jest głęboko niesprawiedliwa.
Jak napisała poniedziałkowa "Rzeczpospolita", prof. Andrzej Murzynowski został zmuszony przez prezesa Sądu Najwyższego do rezygnacji ze stanowiska eksperta sejmowej komisji śledczej, która bada aferę Rywina; Gardocki uznał, że udział profesora w pracach komisji może uchybiać godności urzędu sędziowskiego.
Murzynowski jest pozostającym w stanie spoczynku, czyli emerytowanym sędzią Sądu Najwyższego. Jak napisała "Rz", zgodnie z ustawą o SN, jego prezes może się nie zgodzić na to, by sędziowie Sądu Najwyższego, również pozostający w stanie spoczynku, podejmowali się dodatkowej pracy. Według gazety, Lech Gardocki napisał ostry list do Murzynowskiego, w którym wezwał go do zrezygnowania z udziału w pracach komisji.
"To decyzja głęboko niesprawiedliwa i w efekcie pozbawiająca komisję fachowego zaplecza merytorycznego" - powiedział, odnosząc się do decyzji Gardockiego. "Wyrażam żal, że prezes SN podjął taką decyzję. To nas skazuje na coraz trudniejsze warunki pracy" - dodał.
Nałęcz podkreślił, że wiedza Murzynowskiego była dla komisji bezcenną pomocą. Zaznaczył, że nie podziela opinii prezesa Gardockiego. "Prezes Sądu Najwyższego nie powinien oceniać pracy Sejmu uznając jedne komisje za dobre, a inne za złe" - powiedział. Jak dodał, rozumiałby, gdyby była reguła nie uczestniczenia w żadnej komisji.