Nałęcz: dziesięciu ludzi odsłoni prawdę
Nie mogę zgodzić się z opinią, którą
sformułowała wczoraj na łamach "Faktu" Julia Pitera, że "grupie
trzymającej władzę" wszystko ujdzie na sucho. Prace komisji na
pewno nie zostaną obrócone w żart, bo też nim nie są - pisze w
"Fakcie" szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz.
05.03.2004 | aktual.: 05.03.2004 09:34
Komisja śledcza zgromadziła przecież obszerny materiał dowodowy o wielkiej randze. Tego materiału żaden sąd nie będzie w stanie zlekceważyć ani zbagatelizować. Sądzę, że to, co wydarzy się po zakończeniu prac komisji, zniesie wszelkie wątpliwości co do tego, czy osoby zamieszane w aferę Rywina uchylą się od odpowiedzialności - stwierdza Nałęcz.
Wierzę w komisję śledczą i jestem pewien, że efektem naszej pracy będzie odsłonięcia całej prawdy o wydarzeniach, które złożyły się na aferę. Mam też wielką nadzieję, że komisja na finiszu nie pogrąży się w sporach partyjnych i osobistych - podkreśla szef komisji śledczej.
Według niego, w tej chwili największym sojusznikiem Rywina i osób z "grupy trzymającej władzę" są ambicje polityczne członków komisji. Nałęcz wierzy, że zostaną one poskromione, a winni ukarani i spod dziesięciu palców obu dłoni, jakimi dysponuje komisja, wyjdzie cała prawda o wydarzeniach, które doprowadziły do tej największej afery korupcyjnej w dziejach Trzeciej RP.(PAP)