PolskaNajwięcej noworodków umiera w Pomorskiem

Najwięcej noworodków umiera w Pomorskiem

W Pomorskiem umiera najwięcej noworodków w Polsce - alarmuje Centrum Organizacji Zdrowia Publicznego przy wojewodzie pomorskim, które merytorycznie nadzoruje pion opieką nad matką i dzieckiem. Centrum zbiera dane dostarczane przez oddziały położnicze w pomorskich szpitalach, analizuje je i porównuje z sytuacją w całym kraju.

Najwięcej noworodków umiera w Pomorskiem
Źródło zdjęć: © DB

01.12.2005 | aktual.: 01.12.2005 23:16

Na ostatniej pozycji

- Sytuacja w tej dziedzinie jest wręcz tragiczne - twierdzi dr Andrzej Galubiński, szef Centrum. Tak zwany wskaźnik umieralności okołoporodowej w pierwszej połowie tego roku wzrósł do 9,5 promilla, co zepchnęło pomorskie na ostatnią pozycję w kraju. Średnia krajowa to 7,4 promilla. Po równi pochyłej w dół staczamy się zresztą od kliku lat. Dramat zaczął się dwa lata temu.

Jeszcze w 2002 roku umierało w pomorskich szpitalach przed narodzeniem (czyli w łonie matki) i do 6 dni po urodzeniu (tak liczy się ten wskaźnik) 7,8 noworodków na 1000, co było niezłym wynikiem i plasowało nas mniej więcej na ośmym miejscu, a więc w środku listy wszystkich województw. Ro później - wskaźnik ten wyniosł już 8,1 promilla, w ubiegłym - sięgnął 8,6. Gorsze wyniki odnotowało w 2004 roku tylko województwo łódzkie.

Dlaczego

Podczas wczorajszego spotkania ordynatorow oddziałów położniczo-ginekologicznych w Sobieszewie lekarze próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje. - Najbardziej niepokojące jest to, że rośnie liczba zgonów przedporodowych - twierdzi dr Alina Bielawska-Sowa, wojewódzki konsultant ds. neonatologii i ordynator największego oddziału ratującego noworodki i wcześniaki, w szpitalu na gdańskiej Zaspie. Na świat przychodzą dzieci martwe, często chore i obciążone wadami rozwojowymi, które - z róźnych powodów nie zostały zdiagnozowane przez ginekologów.

Gdyby zagrożenie zostało wykryte wcześniej, przynajmniej część noworodków można by uratować. - Niektóre kobiety nie zgłaszają się w czasie ciąży do kontroli - twierdzi dr Bielawska-Sowa. Lekceważą zdrowie swoje i dziecka, którego się spodziewają, nie zdają sobie sprawy z istniejących zagrożeń. Zdarzają się też przypadki, że kobieta szukając opieki w prywatnym gabinecie trafia na niedouczonego ginekologa, który wykonując badanie ultrasonograficzne, stwierdza, że płód, który rozwija się w jej łonie jest w pełni zdrowy, tymczasem na świat przychodzi dziecko bardzo chore, które następnie umiera. Głośno było ostatnio o przypadku matki, której dziecko urodziło się bez gałek ocznych, choć lekarz wykonujący badanie usg wmawiał jej, że noworodek będzie miał błękitne oczy.

Zawalił się system

Zdaniem dr Anny Legan, wojewódzkiego koordynatora ds. położnictwa i ginekologii w Pomorskiem - od czasu, gdy zlikwidowano poradnie K, zawalił się system opieki, który zmuszał kobietę ciężarną do regularnych kontroli u lekarza. Szwankuje też opieka lekarska na oddziałach położniczych, wśród których najgorszy, bo sięgający 4%! (nie promilli) wskaźnik umieralności okołoporodowej noworodków i wcześniaków ma Instytut Położnictwa i Chorób Kobiecych AMG, popularnie zwany szpitalem przy ul. Klinicznej. To jeden z dwóch (obok szpitala na Zaspie) szpitali do których trafiają najbardziej skomplikowane przypadki.

- O ile jednak Zaspa jakoś sobie z tym problemem radzi, to Instytut "ciągnie Pomorskie w dół" - uważa dr Anna Legan. - W pierwszej połowie bieżącego roku zmarło w tym szpitalu aż 18 dzieci. I - zdaniem lekarzy - trudno się dziwić. Szef Kliniki Neonatologii, wybitny zresztą fachowiec, który pracuje również w klinice w Poznaniu, w Gdańsku zjawia się raz... na dwa tygodnie. Kilka lat temu na taką formę zatrudnienia zgodziły się władze Akademii Medycznej w Gdańsku. - Taki system opieki można zaoferować na oddziałach geriatrycznych, gdzie pacjentowi ustala się leczenie a potem tylko łyka on dwie tabletki dziennie - tłumaczy jeden z lekarzy. Noworodka, którego życie jest zagrożone, nie można spuszczać z oka przez 24 godziny na dobę.

Nie mamy wpływu

Dr Anna Legan - wojewódzki koordynator ds. położnictwa i ginekologii w Pomorskiem - Nie mamy wpływu na to, co dzieje się w szpitalu przy ul. Klinicznej, bo jest on integralną częścią gdańskiej Akademii Medycznej i nie podlega nadzorowi, który sprawujemy nad pozostałymi oddziałami położniczymi na terenie województwa. Postanowiliśmy napisać pismo do rektora z prośbą o interwencję.

Brakuje aparatury

Prof. dr hab. Janusz Emerich - wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii - Nie wydaje mi się, by wysokie wskaźniki umieralności okołoporodowej noworodków w szpitalu przy ul. Klinicznej wynikały z braku nadzoru nad pracą oddziału, ale tego, że dramatycznie brakuje tam sprzętu i aparatury potrzebnej do ratowania życia noworodków i zapewnienia im bezpieczeństwa. Nie ma dnia, bym neonatolodzy nie alarmowali, że wszystkie inkubatory mają zajęte.

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)