Najszerzej krytykowana ustawa o sądach wchodzi w życie
Nowelizacja ustawy o ustroju sądów
powszechnych (usp), zwiększająca władzę ministra sprawiedliwości
nad sędziami i sądami, wchodzi w życie w piątek. I prezes Sądu
Najwyższego już zaskarżył ją do Trybunału Konstytucyjnego,
niebawem zrobi to też Krajowa Rada Sądownictwa.
Nowelizacja zyskała sobie opinię najszerzej oprotestowanej. Krytykowano ją za naruszanie zasady trójpodziału władz, niezawisłości sędziów, odrębności i niezależności sądów od innych władz oraz gwarancji nieusuwalności sędziów i immunitetu.
Ustawę krytykowała nie tylko parlamentarna opozycja, ale też KRS, a nawet I prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki, który po raz pierwszy i jedyny jak dotąd skorzystał z prawa przemawiania do Sejmu i Senatu. Namawiał parlamentarzystów do głosowania za odrzuceniem nowelizacji. Gdy nie przyniosło to skutku, zaapelował do prezydenta o niepodpisywanie ustawy. O rozważenie prezydenckiego weta do Lecha Kaczyńskiego apelował też rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski.
Jako zwolennik reformy sądownictwa RPO uważał, że niektóre z uchwalonych zmian w usp "nie będą tej reformie właściwie służyły". Pisze też, że mogą one "nie wytrzymać testu konstytucyjności" i mogą budzić "uzasadnione wątpliwości". Na razie jednak - jak ustaliła PAP w biurze Rzecznika - nie toczą się tam żadne prace nad skargą do Trybunału.
Miesiąc temu prezydent ustawę podpisał i w piątek wejdzie ona w życie. Jak dowiedziała się PAP w SN, Gardocki już zaskarżył ją do Trybunału. Niebawem uczyni to też KRS, co zapowiadał przewodniczący Rady Stanisław Dąbrowski. O sporządzeniu skargi KRS zdecydowała 19 lipca. Dokument jest na ukończeniu - powiedziała rzeczniczka Rady sędzia Ewa Chałubińska. Argumenty krytyków nowelizacji ministerstwo sprawiedliwości uznaje za bezpodstawne.
Najwięcej zastrzeżeń krytyków budzi uregulowanie w nowym usp kwestii immunitetu sędziowskiego. W ich ocenie wiele z tych zmian może naruszać konstytucyjny immunitet sędziowski.
Parlament uchwalił, że immunitet uchylałaby już decyzja I instancji sądu dyscyplinarnego, który w przypadkach podejrzewania sędziego o popełnienie ciężkiego przestępstwa, orzekałby w tej sprawie już 24 godziny po zatrzymaniu takiego sędziego - na rozpatrzenie przez II instancję zażalenia w sprawie aresztowania i uchylenia immunitetu sędzia czekałby już w areszcie. W sprawach mniejszej rangi wyznaczono termin 14-dniowy.
Przedstawiciele sądownictwa oraz RPO uznają, że takie obostrzenia terminów są nieuzasadnione, a w przypadku terminu 24-godzinnego, jego dochowanie będzie "wyjątkowo trudne - o ile w ogóle niemożliwe". Podkreślają też, że uchylenie immunitetu następuje dopiero po prawomocnym orzeczeniu sądu - a nie po decyzji I instancji, jak głosi nowelizacja usp.
Według RPO, niedopuszczalne jest prowadzenie posiedzenia sądu ws. immunitetu bez udziału sędziego, bo godzi to w prawo do obrony, a nawet w zasadę ochrony godności ludzkiej - dopuszcza to nowelizacja. Nie ma też w ocenie RPO żadnych powodów, by sędzia nie mógł zapoznać się z dowodami dołączonymi do wniosku ws. immunitetu - a tę możliwość ustawa uzależnia od zgody prokuratora kierującego wniosek.
Zezwolenie przez ustawę ministrowi sprawiedliwości na zarządzanie "natychmiastowej przerwy w czynnościach sędziego" reprezentanci wymiaru sprawiedliwości uznają za ingerencję w proces uchylania immunitetu sędziowskiego, nie mającą podstaw konstytucyjnych - takie prawo ma obecnie prezes sądu, w którym sędzia orzeka.
Przedstawiciele ministerstwa nie widzieli natomiast sprzeczności z prawem takich uregulowań, bo ich zdaniem w przepisach nigdzie nie stwierdzono, że uchylenie immunitetu musi być prawomocne, by było wykonalne - tak jak sądowe postanowienie o aresztowaniu zwykłego obywatela wykonuje się już po decyzji I instancji, nie czekając na rozpatrzenie odwołania.
Usp dopuszcza sytuację, że wyznaczony przez ministra sprawiedliwości prezes sądu może pełnić tę funkcję nawet pół roku bez akceptacji zgromadzenia ogólnego sędziów ani KRS - może to nawet nie być sędzia z tego sądu, można go powołać nawet mimo negatywnej opinii samorządu sędziowskiego. W opinii autorów skarg konieczność akceptacji osoby prezesa (...) jest przejawem autonomii władzy sądowniczej wobec władzy wykonawczej. Dlatego - uważają - przyznane ministrowi sprawiedliwości kompetencje wydają się zbyt daleko idące.
Gardocki kwestionuje też dopuszczalność delegowania przez ministra sędziego do innego sądu - nawet bez zgody sędziego. Przypomina on, że w polskim systemie prawnym minister sprawiedliwości jako prokurator generalny - zwierzchnik prokuratorów, jest jednocześnie zwierzchnikiem jednej ze stron postępowania sądowego, więc minister mając możliwość arbitralnego delegowania lub odwołania z delegacji sędziego, może uzyskać znaczący wpływ na przebieg sprawy.
KRS, Rzecznik i I Prezes SN nie zgadzali się też z ustawowym odebraniem kolegiom sądów kompetencji ustalania podziału czynności między sędziami danego sądu - kompetencję taką nowy usp dał prezesom sądów, kolegium jedynie ma jego decyzje opiniować. RPO łączy to z rozszerzeniem praw ministra do mianowania prezesów sądów - tym samym, jego zdaniem - tworzy się niedopuszczalna systemowo możliwość kształtowania (przez ministra) sytuacji zawodowej sędziego, jak i możność odsunięcia sędziego od prowadzenia konkretnej sprawy.
Ministerstwo uznawało, że te zarzuty są nieprawdziwe. Zgodnie z nowelizacją, prezes przejmuje dotychczasowe kompetencje kolegium sądu w zakresie ustalania podziału czynności w sądzie, określania zasad zastępstw sędziów oraz zasad przydziału spraw poszczególnym sędziom i referendarzom sądowym. Nie jest to jednak równoznaczne z kompetencją do przydzielania konkretnych spraw poszczególnym sędziom - wyjaśniał resort dodając, że sędziom przydziela się sprawy według ich kolejności wpływu, w drodze losowania.
Media krytykowały także wprowadzony do usp przepis nakazujący przeprowadzanie wywiadu policyjnego w sprawie kandydata na sędziego - oznaczałoby to, że funkcjonariusze wypytywaliby sąsiadów sędziego o jego tryb życia i obyczaje.