Najpierw uderzył go piorun, teraz "bije" go ZUS
Jacek miał 26 lat, gdy w Lublinie uderzył w niego piorun. Wracał właśnie z uczelni, od promotora pracy magisterskiej. Niebo było prawie bezchmurne, nic nie zapowiadało burzy. A jednak nagły błysk z nieba powalił młodego człowieka na ziemię i spowodował trwałe uszkodzenie mózgu. Dziś, 7 lat po wypadku, mężczyzna próbuje żyć normalnie. Ale poszkodowanemu przez los człowiekowi, życie utrudnia ZUS.
24.09.2009 | aktual.: 24.09.2009 11:34
Jacek z pomocą rodziców stara się o rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Jak dotąd - bezskutecznie.
Aby wystąpić o rentę, wnioskodawca musi mieć ukończone leczenie. W przypadku Jacka leczenie trwało trzy lata, w czasie których chłopak nie wstawał z łóżka. Nie ze względu na niemożność fizyczną, ale przez depresję i barierę psychiczną, spowodowaną utratą pamięci w wyniku wypadku.
Gdy wreszcie zaczął nawiązywać kontakt ze światem, rodzina mogła rozpocząć starania o przyznanie renty z ZUS. Okazało się jednak, że nie wystarczy stwierdzona przez lekarza niezdolność do pracy. Trzeba też mieć wymagany okres składkowy i nieskładkowy. Jacek, jako student ostatniego roku ekonomii na UMCS, nie miał ani jednego dnia okresu składkowego.
Polskie prawo nie przewiduje sytuacji, że student może doznać wypadku, który sprawi iż stanie się on niezdolny do pracy. Sądy przyznają rację ZUS-owi. Rodzice Jacka nie chcą jednak się poddać. Ostatnią deską ratunku dla nich i wszystkich w podobnej sytuacji jest Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.