Najpiękniejsze kobiety karnawału w Rio

W brazylijskim Rio de Janeiro jak co roku odbywa się najbardziej znana parada na najsłynniejszym karnawale świata. Mowa oczywiście o paradzie szkół samby, odbywającej się sambodromie wybudowanym w 1984 roku według projektu słynnego architekta Oscara Niemeyera. To najważniejsze wydarzeniu karnawału i to nie tylko w Brazylii.

Słynny karnawał taneczny, w którym bierze udział 60 szkół samby i turyści, rozpoczął się od wręczenia przez prefekta Rio kluczy miasta "królowi Momo". Do końca karnawału, to jest do Środy Popielcowej rano, będzie on sprawował władzę nad Rio ogarniętym tanecznym szaleństwem.

Następnie na sambodromie pojawili się członkowie szkół brazylijskiej samby, którzy rywalizują ze sobą w tańcu przez pięć dni i nocy. Jak zawsze, jest to prawdziwa uczta dla oka, która przyciąga spojrzenia całego świata.

(PAP/WP.PL/meg)

Na sambodromie rywalizują najsłynniejsze szkoły samby. Jury ocenia układ taneczny, perfekcję wykonania, stroje tancerzy i fantastyczne dekoracje ruchomych platform i rydwanów karnawałowych, których ozdobą będą również najpiękniejsze tancerki.

Szkoły oceniane są w 10 kategoriach przez czterech sędziów w każdej kategorii. Każdy sędzia może przyznać od 5 do 10 punktów. Punkty są sumowane a wyniki ogłaszane w środę po zakończeniu karnawału.

Każda ze szkół prezentuje przygotowaną na karnawał sambę, która jest muzycznym i tanecznym tłem dla inscenizacji prezentowanych na bajecznie kolorowo przybranych platformach, wolno toczących się po sambodromie.

Jedna z parad będzie hołdem dla Viniciusa de Moaresa, autora słów słynnego utworu bossa nova "Dziewczyna z Ipanemy". Ten brazylijski dyplomata i artysta skończyłby w tym roku sto lat.

Inne szkoły zabiorą widzów w taneczną podróż, np. do Amazonii, ale też do Niemiec i Korei Południowej.

Mówi się, że w tym roku faworytami są szkoły samby Rosas de Ouro oraz Vai-Vai. - Ich pokazy były harmonijne i pozbawione większych błędów - komentują znawcy. Według nich, innym grupom "zabrakło fantazji".

Szkoły samby liczą ok. 3,5 tys. tancerek i tancerzy. Większość szkół reprezentuje rywalizujące ze sobą poszczególne dzielnice lub ulice miasta. Wszystkie przygotowywały się do walki o pierwsze miejsce przez cały rok.

Co ciekawe, na karnawale w Rio obowiązuje reguła, że choćby najbardziej zwiewny i zmysłowy, strój tancerki nie może trwale odsłaniać wszystkich jej wdzięków.

Występ na sambodromie to dla każdej szkoły samby wydatek rzędu od dwóch do trzech milionów dolarów, finansowany w dużej mierze przez mafie zajmujące się hazardem. Coraz częściej jednak pieniądze pochodzą od legalnych firm brazylijskich i zagranicznych.

Występy szkół samby ogląda ponad 70-tysięczna publiczność, złożona z uprzywilejowanych widzów - tych, którzy mają miejsca na trybunach wzdłuż sambodromu.

Co roku z okazji karnawału do Rio przyjeżdżają setki tysięcy turystów. W tym roku turyści, jak zwykle, dopisali: już na dwa tygodnie przed oficjalnym rozpoczęciem karnawału zarezerwowali 80 proc. miejsc w hotelach.

W sumie, według władz Rio, na tegoroczny karnawał przyjechało ponad 900 tys. gości, prawie 6 proc. więcej niż przed rokiem. Zostawią w kasie miasta ponad 660 milionów dolarów.

Ostatnio karnawał w Rio powraca do złotych czasów sprzed stu lat, kiedy bawiono się bez pieniędzy.

Już od kilku lat mieszkańcy Rio de Janeiro, którzy masowo uciekali od karnawałowego zgiełku, wyjeżdżając z miasta, podejmują starą tradycję organizując się w nieskomercjalizowane, powstające żywiołowo grupy taneczne. W tym roku już od wielu dni - mimo 35-stopniowych upałów - wzięły one szturmem wiele ulic i placów miasta.

Tradycyjne szkoły samby, jak Quase Amor (Prawie miłość) i Simpatia przyciągały już od wielu dni przed finałową paradą dziesiątki tysięcy amatorów tanecznego szaleństwa na słynne plaże Ipanema i Ceu na Terra (Niebo na ziemi) lub na okrągły i stromy plac poprzecinany liniami tramwajów w zamieszkanej przez artystów dzielnicy Santa Teresa.

Amazonki, diablice, piraci, marynarze z czasów Vasco da Gamy i Kolumba lub nieprzebrani w żadne stroje przechodnie z ulicy przyłączają się do tanecznego korowodu poruszającego się w rytmie samby, bossa novy lub po prostu rocka, tworząc tzw. bloki taneczne ("blocos").

Te grupy taneczne rozpoczęły swój karnawał już wkrótce po sylwestrze, demonstrując przy okazji przeciwko "komercjalizacji" i "prywatyzacji" karnawału w Rio.

W "blocos" wystarczy jedynie tańczyć, bawić się i flirtować, zakrapiając to wszystko piwem dla ochłody. Niektórzy uważają "blocos" za prawdziwy karnawał, bo dostępny dla wszystkich.

Przed frontami budynków administracyjnych w centrum Rio stanęły barierki, które mają je chronić przed setkami tysięcy imprezowiczów. Policja wzmocniła środki bezpieczeństwa w mieście, które już w 2014 roku będzie gościć mistrzostwa świata w piłce nożnej, a w 2016 - igrzyska olimpijskie.

Nie wszyscy wiedzą też, że karnawałowe szaleństwo trwa nie tylko w słynnym Rio. Kolorowe sambodromy przejeżdżają także ulicami Sao Paulo.

Zabawa w brazylijskich miastach to nie tylko feeria barw i muzyczne szaleństwo - władze przypominają także o zagrożeniach - tym bardziej, że alkohol leje się strumieniami.

W tym roku przy okazji karnawału rząd rozdzielił gratis ponad 68 milionów prezerwatyw w ramach kampanii przeciwko AIDS, które zabija co roku 12 tys. Brazylijczyków.

Mimo rozmachu tegoroczny karnawał upływa pod znakiem żałoby po niedawnym tragicznym pożarze klubu w Santa Maria, w którym zginęło ponad 230 osób. Z tego powodu brazylijska prezydent Dilma Rousseff nie będzie brała udziału w ulicznych pochodach.