Najmniejszy w Polsce noworodek
Lekarze z Bełchatowa przez sześć godzin
czekali na śmierć najmniejszego w Polsce noworodka. Jednak uznana
za niezdolną do życia 350-gramowa dziewczynka przeżyła. Dziecko
przyszło na świat w 21. - 24. tygodniu ciąży. "Słyszałam, jak
zapłakało. Wiadomo było, że żyje" - mówi matka - informuje "Gazeta
Wyborcza".
"Zostało uznane za niezdolne do życia. Umieszczono je w inkubatorze" - relacjonuje Małgorzata Baran, lekarz z oddziału noworodkowego w Bełchatowie. - "Po trzech godzinach stwierdzono, że nie ma oznak życia. Po kolejnych trzech miało zostać przekazane do oddziału 'post mortem' i wtedy zauważono nieznaczne ruchy oddechowe. Podano dziecku tlen i zastosowano wspomaganie oddechu" - podaje gazeta.
Lekarze z Bełchatowa skontaktowali się z ośrodkiem w Łodzi. "Mówili, że dziecko - o dziwo - żyje. Faktycznie to fenomen. Bez większej pomocy medycznej przeżyło osiem godzin!" - wspomina dr Andrzej Piotrowski, szef intensywnej terapii łódzkiego szpitala im. Konopnickiej. Dziecko jest już podłączone do aparatury wspomagającej oddech. Profilaktycznie podano mu antybiotyki - pisze dziennik.
"Ma spore szanse na przeżycie, nawet około 30%" - ocenia dr Paweł Arkuszyński. Gorzej może być z uniknięciem poważnych problemów zdrowotnych. Ale skoro kilka godzin samodzielnego życia nie zabiło dziewczynki, świadczy to o wybitnej woli przeżycia - podaje "Gazeta Wyborcza". (PAP)