Świat"Najmniej znana polska minister" oskarża podwładnych

"Najmniej znana polska minister" oskarża podwładnych

Anna Fotyga uważa, że depesze amerykańskich dyplomatów dotyczące jej jako szefa polskiego MSZ, oparte są na medialnych doniesieniach i plotkach jej podwładnych przekazanych urzędnikom amerykańskiej ambasady. Wg jednej z depesz, ujawnionych przez WikiLeaks, "80% Polaków nie może zidentyfikować Fotygi jako ministra spraw zagranicznych, a 80% z tych, którzy ją rozpoznają, uważa, że wypada słabo". - Manipulacja wyborcza - odpowiada b. szefowa dyplomacji.

"Najmniej znana polska minister" oskarża podwładnych
Źródło zdjęć: © PAP

07.09.2011 | aktual.: 14.09.2011 17:13

Według depesz ujawnionych na portalu Wikileaks, a pochodzących z amerykańskiej ambasady w Warszawie, MSZ pod rządami Anny Fotygi był uznawany za "zdemoralizowany i osłabiony". W depeszach amerykańskiej dyplomacji zarzucono MSZ upolitycznienie stanowisk wysokiego i średniego szczebla, częste zmiany kadrowe, długie wakaty i "introwertyczne przywództwo".

"W jednym raporcie prasowym anonimowy urzędnik powiedział odnosząc się do pracowników w jej urzędzie, że to 'czarna dziura', ponieważ na podjęcie przez nich decyzji trzeba czekać tygodniami" - czytamy na portalu Wikileaks.

Anna Fotyga stwierdziła, że główna depesza z zarzutami wobec niej powstała, gdy przeprowadzała "intensywne działania" zmieniające personalną obsadę w "miejscach decyzyjnych MSZ". Podkreśliła, że główne media oceniały jej ówczesne działanie krytycznie.

- Oczywiście w tej sytuacji podniósł się ogromny szum, zarówno w mediach, jak i wśród ekspertów, dyplomatów (...) najoględniej - salonu warszawskiego - dodała była minister.

Według Anny Fotygi, "jak się dobrze wczytać w tę depeszę, to jest ona komplementem".

Zaznaczyła, że długie oczekiwanie na nominacje ambasadorskie wynikało z jej dociekliwości. - Nie miałam innych możliwości sprawdzenia, czy nominacja to nie kolejny Turowski - powiedziała, nawiązując do tytularnego ambasadora w Moskwie, który współpracował z wywiadem PRL. - Zaraz jak się upewniałam, że taką nominację mogę procedować, to to robiłam - zaznaczyła.

"Lech Kaczyński mówił, że rzadko się ze mną konsultował"

W depeszach ujawnionych w WikiLeaks czytamy, że Fotyga konsultuje się z prezydentem w najdrobniejszych sprawach, jej "lojalność jest większa niż kompetencje". - Znów się mam tłumaczyć? Nie musiałam się co chwilę konsultować z prezydentem, bo my mieliśmy po prostu od zawsze podobne poglądy na politykę zagraniczną. Sam prezydent mówił o tym, że rzadko się ze mną konsultował. Prawdę mówiąc w tamtym czasie częściej konsultowałam się z premierem, bo siłą rzeczy należało - konstytucyjny zapis mówi, że minister spraw zagranicznych musi współdziałać i z prezydentem, i z premierem - podkreśliła Fotyga.

- Mamy do czynienia z manipulacją wyborczą. Nie mam co do tego wątpliwości, bo przecież to nie jest przypadek, że te depesze wyciekły, bądź zostały ukazane w czasie, gdy zbliżają się wybory - powiedziała Fotyga. Dodała, że opinie zaprezentowane w depeszach są zbieżne z opiniami, "jakie ferowała "Gazeta Wyborcza". - To wynik niechęci mediów i efekt plotkowania nieprzychylnych mi podwładnych z urzędnikami amerykańskiej ambasady - dodaje Fotyga.

Jak dodała Fotyga, nie ma jasności, czy ujawnione przez Wikileaks depesze są oryginalne. - Choć myślę, że jednak tak jest - powiedziała.

Oceniając kompetencje Fotygi i styl kierowania ministerstwem, w ujawnionych depeszach amerykańscy dyplomaci napisali m.in., że "ma ona kłopoty z wewnętrznym zarządzaniem personelem resortu, któremu, jak się wydaje - zresztą z wzajemnością - nie ufa".

- Rzeczywiście, przyznaję, że przez długi czas było mi bardzo trudno zarządzać MSZ, a to z tego powodu, że de facto panował tam włoski strajk wśród dyplomatów, którzy po prostu nie akceptowali nominacji osoby spoza salonu, spoza korporacji profesora Geremka - powiedziała Fotyga. Zauważyła, że to właśnie z tego czasu pochodzi wspomniana depesza.

Fotyga podkreśliła, że potem nastąpił czas, gdy wielu polskich dyplomatów zmieniło zdanie na jej temat. - Była to w zasadzie końcówka moich rządów w MSZ, kiedy negocjowany był Traktat Lizboński, gdy zaczynały się negocjacje tarczy antyrakietowej, gdy walczyliśmy o ewakuację z Libanu, wówczas część dyplomatów poczuła sens tego typu działalności - powiedziała b. szefowa MSZ.

Jej zdaniem, od czasów, gdy powstały krytyczne wobec niej depesze, także ocena dyplomatów amerykańskich zmieniła się znacznie na jej korzyść. - Najlepszym dowodem jest wystąpienie sekretarz stanu Condoleezzy Rice, która w Warszawie w dniu, kiedy była podpisana umowa o tarczy, mówiła doceniając moją działalność - powiedziała Fotyga.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (290)