Najgrubsze dzieci świata mieszkają w Szkocji
Jedna trzecia szkockich dwunastolatków ma nadwagę, a co piąty cierpi na otyłość - wynika z najnowszych danych brytyjskiego urzędu informacji statystycznej (ISD), przytaczanych przez dziennik "The Times".
Według statystyk, w Szkocji problem otyłości wśród dzieci jest nawet poważniejszy niż w Stanach Zjednoczonych.
Nadwagę ma 34,1% szkockich uczniów w wieku 12-lat, podczas gdy w USA - 30% (dzieci w wieku 9-11 lat), a w całej Wielkiej Brytanii - 15%. Otyłość stwierdzono u 19% 12-latków w Szkocji, natomiast w Stanach Zjednoczonych - u 16% (dzieci w wieku 9-11 lat), zaś w całej Wielkiej Brytanii - u 5%.
Dla małego kraju, którego dorośli mieszkańcy są nękani chorobami serca z powodu skłonności do nadużywania alkoholu i palenia tytoniu, otyłość u dzieci jest bombą z opóźnionym zapłonem, będącą już, według niektórych ekspertów, poza kontrolą - pisze "Times".
Według cytowanego przez dziennik profesora Philipa Jamesa, przewodniczącego międzynarodowej sieci ekspertów International Obesity Taskforce, sytuacja w Szkocji jest kryzysowa. Epidemia otyłości wymyka się spod kontroli. (...) To już nie sygnał ostrzegawczy, ale czerwone światło - powiedział James. Według ISD, nawet szkockie trzylatki tyją obecnie szybciej niż w pozostałych regionach Wielkiej Brytanii.
Przyczyną tej sytuacji jest dieta oparta na niezdrowej żywności (tzw. junk food) oraz brak ćwiczeń fizycznych. Problem nie ogranicza się do mniej zamożnych mieszkańców Szkocji, a w największym stopniu dotyczy klasy średniej - zaznacza "The Times".
Anna Widzyk