PolskaNajazd turystów

Najazd turystów

Po latach zastoju zimowy wypoczynek w Górach Opawskich wrócił do łask. Wczasy świąteczno-noworoczne poszły jak ciepłe bułeczki.

05.01.2004 07:18

Przez ostatnie dwa tygodnie Jarnołtówek przeżywał prawdziwe oblężenie. W hotelach, pensjonatach i gospodarstwach agroturystycznych zabrakło miejsc. Zajęte było nawet schronisko pod Kopą Biskupią. Właściciele ośrodków wypoczynkowych zacierali ręce z zadowolenia.

- Ubiegłoroczny sezon zimowy był bardzo udany, ale ten zapowiada się jeszcze lepiej - oceniła Irena Zińczuk, szefowa ośrodka wczasowo-leczniczego PSS „Społem”. - Od 20 grudnia do 4 stycznia wypoczywało u nas sto osób z Górnego i Dolnego Śląska. Miejsca rezerwują już kolejne grupy. Oby tylko pogoda dopisała.

- Tu zawsze jest co robić - twierdził Kazimierz Biało z ośrodka „Leśnik”. - Można wędrować po górach, palić ogniska, pływać w krytym basenie w „Ziemowicie”, a jak śnieg spadnie, to jest pięknie, jak w bajce, tylko że wtedy od Konradowa nie ma tu jak dojechać. Drogi nikt nie odśnieża i auta buksują w zaspach. Setka turystów z całej Polski wypoczywała w „Ziemowicie”.

Do „Bacówki” u Emilii i Stanisława Giemzików przyjechało dwanaście osób z Brzegu. - Miejsca na sylwestra zarezerwowaliśmy sobie już rok wcześniej - poinformował Józef Aftarczuk. - Ale w „Bacówce” bywamy dość często, zwykle w weekendy. Gospodarze są mili, a warunki u nich wspaniałe. W Jarnołtówku można wypocząć o każdej porze roku. Nie ma tu męczących tłumów, można chodzić przez cały dzień w dresie i nikomu to nie przeszkadza ani nikogo nie dziwi.

Grzegorz Michera z Wrocławia spędził kilka dni w ośrodku kolonijno-wczasowym „Leśnik”. W Jarnołtówku gościł po raz pierwszy. - Trafiłem tu zupełnie przypadkowo - wyjaśnił - za pośrednictwem biura turystycznego „Opawy”. Jestem bardzo zapracowanym człowiekiem, więc zacząłem szukać miejsca na sylwestra w ostatniej chwili. Zostaliśmy z żoną mile zaskoczeni. Okolica jest piękna, ośrodek bardzo dobry, a w pobliżu stok narciarski akurat dla nas, początkujących. Zostaliśmy do niedzieli. Dla mieszkańców wielkiego miasta, którzy nie szukają hałasu, tylko ciszy, to idealne miejsce. Ale najwyżej na tydzień. Turyści zgodnie twierdzili, że w Jarnołtówku brakuje zaplecza gastronomicznego. We wsi nie ma żadnej cukierni, kawiarni ani pubu.

- Nie każdemu chce się codziennie wchodzić do schroniska na Kopie, bo to dość wyczerpująca wycieczka, a po szusowaniu na nartach to człowiek nie ma już na to siły - komentowali. - Chciałoby się posiedzieć w jakimś miłym, przytulnym miejscu. Tymczasem jedyna czynna tu knajpa jest strasznie zadymiona. Niepalący nie chcą się w niej wędzić.

Powody do zadowolenia miał Józef Giemzik, właściciel jedynego na Opolszczyźnie wyciągu orczykowego w Jarnołtówku. W miniony weekend stok przykrywało 40 centymetrów śniegu, a kilkudziesięciometrowa kolejka miłośników białego szaleństwa stała przed wyciągiem od rana do wieczora. Szusowali przyjezdni z całej Polski, w większości rodziny z dziećmi.

- Ta górka jest idealna dla początkujących, a i wyciąg za złotówkę za wjazd jest tani - tłumaczyła Anita Kruszyńska z Opola. - Kto nie ma nart, może pozjeżdżać na sankach. To świetne miejsce na weekendowy wypoczynek dla rodziny.

- Nie chce nam się jechać stąd do Czech, skoro tu też można się nieźle bawić - powiedzieli Aneta i Ryszard Kowalewscy z Warszawy. - Jeździmy na nartach dla przyjemności i rekreacji, a nie dla jakichś wyczynów i szpanu.

W niedzielę po południu ośrodki w Jarnołtówku opustoszały. - Tak będzie do połowy stycznia - przewiduje Kazimierz Białoń z „Leśnika”. - Następna pięćdziesięcioosobowa grupa przyjedzie do nas dopiero szesnastego. No a potem dzieci na ferie. Tak jest co roku. Jak ludzie wypłuczą się z pieniędzy na święta i wymęczą po sylwestrze, to mamy dwa tygodnie martwego sezonu. Zamykamy wtedy ośrodek.

Beata Cichecka

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)