Naganne SMS-y
Nasza Czytelniczka otrzymała w ostatnim czasie kilka SMS-ów o obraźliwej treści. Mężczyzna, który miał być ich autorem, twierdzi z kolei, że stanął w obronie żony obrażonej w ten sam sposób. Policja przyjmuje coraz więcej zgłoszeń w podobnych sprawach. Kwalifikuje to z reguły jako wykroczenie polegające na "złośliwym niepokojeniu drugiej osoby".
17.10.2003 | aktual.: 17.10.2003 10:21
Relacje obydwu stron tego konfliktu są rozbieżne. Kobieta twierdzi, że obraźliwe SMS-y zaczęła odbierać po tym jak zgłosiła zastrzeżenia co do kwalifikacji właściciela punktu naprawy AGD. Mężczyzna rzekomo miał jej "zepsuć" kilka urządzeń, zamiast je zreperować. - SMS-y zachowałam w telefonie. Przytoczę niektóre: "Ty j... stara k...", "Cmoknij mnie w d... larwo". Są jeszcze inne, na przykład: "Nie zadzieraj ze mną, bo możesz ch... na tym wyjść ty gruba locho", "Jak mnie spotkasz na ulicy to wyp... ile sił w nogach". Odebrałam je jako groźby pod moim adresem. Ten człowiek mógłby być moim synem, a pisze takie rzeczy. Postanowiłam, że nie puszczę tego płazem. Już byłam w tej sprawie na policji i zastanawiam się nad oddaniem jej do sądu - mówi kobieta.
Rzekomy autor tych krótkich wiadomości tekstowych zaprzecza, jakoby w ogóle naprawiał sprzęt należący do kobiety. Twierdzi, że tłem konfliktu pomiędzy nią a nim są sprawy rodzinne tej pani. - To nie ja zacząłem wysyłanie tych SMS-ów, tylko ta pani. Wysyłała teksty w stylu "ty k..." do mojej żony, więc postanowiłem stanąć w jej obronie. Być może poniosły mnie nerwy, ale nie mogłem nie zareagować na obrażanie mojej żony. Nigdy jednak nie groziłem i nie będę nikomu groził. Nie jestem przestępcą - stwierdza mężczyzna.
Nie naszą - redakcji rolą jest rozstrzygać kto ma rację w tym sporze, natomiast ta sprawa pokazuje, że nowe technologie (w tym wypadku telefonia komórkowa) przysparzają dodatkowej pracy naszej policji. Jak bowiem usłyszeliśmy w Komisariacie Policji Bydgoszcz-Błonie (na jego terenie rozgrywa się konflikt), spraw dotyczących obraźliwych SMS-ów jest coraz więcej.
- Jeśli prawdą jest to, co mówi ta pani, to mamy do czynienia z wykroczeniem, a dokładnie z artykułem 107 kodeksu wykroczeń, który mówi, że: "kto w celu dokuczenia innej osobie, wprowadzając w błąd lub w inny sposób, złośliwie ją niepokoi, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany". Zachowany SMS będzie w tym przypadku dowodem procesowym. Możemy zwrócić się do operatora i za pośrednictwem prokuratora uzyskać wykaz rozmów prowadzonych z danego numeru - mówi aspirant Piotr Kubiak, kierownik rewiru dzielnicowych w KP Bydgoszcz-Błonie.
Tej sprawy nie można - zdaniem funkcjonariusza - traktować jako "klasycznej" groźby karalnej. Można mówić o groźbie, jeśli za słowami idą czyny, na przykład gdy osoba, która nam grozi, jednocześnie nas popycha, albo wymachuje nam przed nosem pięścią. Wówczas mamy do czynienia z przestępstwem, zagrożonym karą grzywny, ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności do lat 2. Ściganie takiego przestępstwa następuje jednak na wniosek pokrzywdzonego. (jar)