Nagana dla Nałęcza
Sejmowa Komisja Etyki ukarała naganą
wicemarszałka Sejmu Tomasza Nałęcza (SdPl) za jego wypowiedź na
temat posła LPR Witolda Hatki - poinformował szef komisji
Jarosław Kaczyński (PiS). Według niego, z ustaleń komisji wynika,
że Hatka nie zrobił nic złego, urządzając we własnym mieszkaniu
biuro poselskie.
02.03.2005 | aktual.: 02.03.2005 14:05
Hatka złożył na Nałęcza doniesienie do Komisji Etyki w związku z artykułem o jego biurze poselskim, zamieszczonym w "Gazecie Wyborczej". Nałęcz, komentując tekst o Hatce, powiedział "GW": "Sytuacja jest dwuznaczna i sięgnęła absurdu. Poseł dostaje niemałą dietę, powinien płacić czynsz za swoje mieszkanie z własnych dochodów, a nie z pieniędzy przeznaczonych na utrzymanie biura. Dobre obyczaje zostały złamane".
Tymczasem - powiedział Kaczyński - "sprawa jest prosta - pan Hatka nie złamał żadnego prawa, ani żadnej zasady moralnej, jako że rzeczywiście urządził w swoim mieszkaniu biuro, ale nie bierze za to żadnych pieniędzy, także za gaz, wodę itd.". Krótko mówiąc, tym aktem oszczędził pieniądze publiczne. To są ustalenia Biura Obsługi Posłów" - zapewnił Kaczyński.
Jak dodał, według komisji wypowiedź Nałęcza o Hatce była całkowicie nieuzasadniona i nie miała nic wspólnego z sytuacją faktyczną. A jednocześnie bardzo jednak obrażała posła Hatkę, w sposób kompletnie nieuprawniony - zaznaczył.
Kaczyński podkreślił, że Nałęcz, który był obecny na środowym posiedzeniu komisji, nie wyrażał ubolewania i próbował się na różne sposoby wykręcić od jednoznacznego oświadczenia. Według niego, gdyby wicemarszałek nie zajął takiej postawy na posiedzeniu komisji, to być może zaczekałaby ona na przeprosiny publiczne i w ogóle nie byłoby kary, albo byłaby łagodniejsza.
Ale - zaznaczył - Nałęcz zajął takie stanowisko dość bulwersujące, a to nie powinno być tak, żeby członkowie Prezydium Sejmu przyłączali się do niczym nieuzasadnionych ataków na posłów.