ŚwiatNadżaf i Karbala jak "linia, której nie wolno przekroczyć"

Nadżaf i Karbala jak "linia, której nie wolno przekroczyć"


Święte miasta szyitów Nadżaf i Karbala, leżące w polskiej strefie stabilizacyjnej, są jak "czerwona linia, której siły koalicji nie mogą przekroczyć" - ostrzegł szejk Abdel Mahdi Karbalaj, zaufany człowiek wielkiego ajatollaha Alego al-Sistaniego z Karbali.

Nadżaf i Karbala jak "linia, której nie wolno przekroczyć"
Źródło zdjęć: © AFP

Karbalaj przypomniał podczas piątkowego kazania, że najwyższe duchowieństwo szyickie potrafiło dotąd "ustrzec święty charakter Nadżafu i Karbali przed naruszeniem przez okupanta", a także "zawsze podkreślało konieczność uregulowania problemów w sposób pokojowy".

To samo - zaznaczył - dotyczy problemów, jakie zarówno umiarkowanym przywódcom szyickim, jak i siłom koalicyjnym sprawia radykalny duchowny Muktada al-Sadr.

"Jeśli jednak dojdzie do profanacji, jej konsekwencje mogą być trudne do przewidzenia" - zaznaczył duchowny.

"Jeśli Mardżaija (autorytet najwyższych duchownych) dojdzie do wniosku, że nie pozostaje nic innego, jak chwycenie za broń i rozlew krwi, czyli jeśli uzna, że wszystkie pokojowe drogi zostały wyczerpane, nie zawaha się przed przyjęciem skuteczniejszych sposobów zrealizowania swoich celów" - powiedział Karbalaj, mając na myśli obronę świętych miejsc szyizmu.

Radykalny duchowny szyicki Muktada al-Sadr powtórzył w piątek, że w żadnym wypadku nie rozwiąże swej milicji zwanej Armią Mahdiego.

"Niektórzy muzułmanie proszą mnie, aby rozwiązał Armię Mahdiego. Nie będzie ona rozwiązana w żadnym wypadku, ponieważ nie tworzyłem jej sam, ale we współpracy z narodem irackim" - powiedział Sadr w czasie piątkowych modłów w Kufie, koło Nadżafu.

Nadżaf - najświętsze miasto szyitów - jest otoczony przez 2,5 tys. żołnierzy USA. Amerykanie chcą, aby siły koalicji, którym przewodzą, odzyskały kontrolę nad miastem, utraconą w ostatnich dniach na rzecz sadrystów. W mieście przebywa w piątek wysłannik władz irańskich Hosein Sadeghi, ale przedstawiciele Muktady al- Sadra powiedzieli, że nie doszło do jego spotkania z Sadrem.

Według AP, wizytę Sadeghiego zaaranżowali Brytyjczycy i "wydaje się", że zaaprobowały ją Stany Zjednoczone, co "odzwierciedla chęć znalezienia rozwiązania, które zapobiegłoby atakowi amerykańskiemu na miasto".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)