Nadmorskie "pasy zieleni" ratowały życie podczas tsunami
Bariery w postaci lasów namorzynowych i raf koralowych ratowały ludziom życie, ponieważ osłabiały one uderzenie potężnych fal tsunami w Azji i rządy powinny chronić takie naturalne zapory - oświadczyło jedno z wiodących ugrupowań na rzecz środowiska.
Przyjaciele Ziemi uważają, że takie naturalne zapory przed wtargnięciem morskiego żywiołu w głąb lądu są jedynym rozwiązaniem na dłuższą skalę chroniącym mieszkańców wybrzeży.
Właśnie podczas kryzysu wywołanego tsunami zobaczyliśmy, że obszary chronione w naturalny sposób ucierpiały mniej niż te nieosłonięte - powiedziała prezes Przyjaciół Ziemi Meena Raman.
W wielu miejscach lasy namorzynowe i rafy koralowe, które niegdyś działały jak naturalne bufory, zostały zastąpione przez hotele, hodowlę krewetek, zabudowę mieszkaniową i komercyjną.
Ale obszary nadbrzeżnych "pasów zieleni" w Indiach, Malezji i na Sri Lance zmniejszyły szkody wyrządzone grudniowym uderzeniem tsunami, które zabiło ponad 150 tysięcy ludzi - twierdzi ugrupowanie.
"Gwałtowność i niszczycielską siłę wysokiej fali odczuły w pełni te obszary, gdzie naturalne zielone pasy raf koralowych i mangrowców przestały istnieć lub tam, gdzie nidy ich nie było" - podała w oświadczeniu organizacja mająca swoją siedzibę w Amsterdamie.
"Jedynie mając taką naturalną ochronę, nadmorskie społeczności będą chronione na dłuższą metę" - czytamy w oświadczeniu Przyjaciół Ziemi.
Podobną ocenę sformułował w dzień po katastrofie dyrektor naukowy Światowego Funduszu na rzecz Przyrody (WWF) Jeff McNeely. Na pytanie, czym wyjaśnić siłę kataklizmu, McNeely powiedział: "Znikło wiele koralowców i przetrzebiono lasy namorzynowe, aby zrobić miejsce na połowy krewetek i langust. Gdyby siedliska te zachowały się, osłabiłyby siłę uderzenia tsunami. Poświęcono je jednak na rzecz turystyki i urbanizacji oraz hoteli budowanych wprost na plażach".