Nadmierna prędkość przyczyną katastrofy autobusu
Zbyt duża prędkość oraz poślizg na mokrej
nawierzchni były przyczyną tragicznego wypadku niemieckiego
autokaru wycieczkowego, w którym śmierć poniosło 28 osób - wynika
z pierwszych ustaleń śledztwa opublikowanych w niedzielę przez
"Bild am Sonntag" oraz francuską rozgłośnię France Info.
18.05.2003 | aktual.: 18.05.2003 17:03
W sobotę rano podczas ulewnego deszczu niemiecki autokar wiozący wycieczkowiczów do Hiszpanii rozbił się na autostradzie w pobliżu Lyonu.
Kierowca autokaru jechał w chwili wypadku z prędkością 117 km na godzinę, przekraczając o 37 km dozwoloną prędkość - podał "Bild am Sonntag".
Zdarzenie we Francji było drugim w ciągu dwóch tygodni tragicznym wypadkiem niemieckiego autokaru. W wypadku na przejeździe kolejowym w okolicach jeziora Balaton, na Węgrzech, zginęło 8 maja 33 niemieckich turystów.
Niemiecki minister komunikacji Manfred Stolpe zapowiedział zaostrzenie przepisów bezpieczeństwa dla autokarów oraz zwiększenie kontroli drogowych w okresie urlopowym. "Z pewnością zaostrzymy w okresie urlopowym kontrole na niemieckich autostradach" - powiedział Stolpe niemieckiej telewizji ARD.
Minister komunikacji opowiedział się też za wprowadzeniem obowiązku zakładania pasów bezpieczeństwa dla pasażerów autobusów dalekobieżnych. Starsze autokary podlegać będą ostrzejszym kontrolom technicznym - zapowiedział Stolpe.
Według francuskich mediów, 12-letni autokar posiadał co prawda system ABS, który powinien zapobiec wpadnięciu w poślizg na mokrej nawierzchni. Jednak zamontowany system był przestarzały - twierdzi ukazujący się w Lyonie dziennik "Dimanche".
Jednym z organizatorów wyjazdu do Hiszpanii była firma Maxim z Emstek w Dolnej Saksonii - poinformował dolnosaksoński urząd kryminalny. Maxim organizował także zakończoną tragicznym wypadkiem wycieczkę na Węgry. Oprócz firmy Maxim miejsca w autokarze zarezerwowały cztery inne przedsiębiorstwa turystyczne, w tym Henkel pro Sana GmbH z Monachium.
Autokar należał natomiast do przedsiębiorstwa Tiger-Reisen z Wunstorf pod Hanowerem, oferującego podróże dla uczniów, emerytów oraz zakładów pracy. 52-letni dyrektor firmy był kierowcą autokaru i poniósł śmierć w sobotnim wypadku.