Nadija Sawczenko spadła z piedestału. Kiedyś symbol ukraińskiej walki, teraz posądzana o zdradę
• Nadija Sawczenko, ukraińska żołnierka więziona w Rosji, jeszcze do niedawna była symbolem walki i oporu swojego kraju
• Teraz jest odsądzana od czci i wiary, oskarżana o najgorsze zbrodnie, zdradę ojczyzny
• Po apelu o wzajemnym przebaczeniu spadła na nią ogromna fala krytyki
• Wytyka się jej "mówienie pod putinowskie dyktando"
Gdy pod koniec maja Nadija Sawczenko, zwolniona z rosyjskiego więzienia, wracała prezydenckim samolotem do kraju, w Kijowie witały ją wiwatujące tłumy. Petro Poroszenko odznaczył pilotkę tytułem Bohatera Ukrainy. - Nadija jest symbolem niezłomności ducha ukraińskiego, bohaterstwa oraz symbolem naszego zwycięstwa - uzasadniał. Ona, natychmiast po wylądowaniu, zwróciła się do matek, których synowie nie wrócili z frontu. - Przepraszam, że jestem żywa - powiedziała do kamer.
- To nasza ostatnia nadzieja - komentowała wpatrzona w telewizor Jarosława Poprawka, matka zamęczonego przez separatystów w Słowiańsku 18-latka. - Ona jedna jedyna potrafi zmienić ten kraj na lepsze. Uczciwa, prawdomówna. Politycy będą się jej bali. Uratuje naszych chłopców, którzy walczą na Donbasie - mówiła.
Komentatorzy spekulowali na temat politycznej przyszłości Sawczenko. Przewidywano, że jej bohaterska sława przyćmi Julię Tymoszenko i ułatwi przejęcie sterów we frakcji byłej premier (podczas pobytu w więzieniu żołnierka z sukcesem wystartowała w wyborach parlamentarnych z list Batkiwszczyny).
Sama Sawczenko nie zasypiała gruszek w popiele. - Ukraińcy, jeśli chcecie, bym została prezydentem, to nim zostanę. Jeśli naród powie "trzeba", żołnierz musi odpowiedzieć "tak" - deklarowała kilka dni po uwolnieniu i z werwą rzuciła się w wir politycznego życia. Niedługo później ogłosiła nawet, że chętnie stanie na czele ministerstwa obrony. Nie szczędziła ostrych słów pod adresem prezydenta i dowództwa ukraińskiej armii, których obwiniała za wojenną klęskę i śmierć żołnierzy.
Potrzeba wzajemnego wybaczenia
Już podczas pierwszej wizyty w nowym miejscu pracy wywołała zdziwienie i konsternację. Do budynku Rady Najwyższej przyszła bowiem boso (bez butów wysiadła również z prezydenckiego samolotu i tak kroczyła przez kijowskie lotnisko, ale wtedy tłumaczono to "tęsknotą za ojczystą ziemią"). W mediach zaczęto przypominać, że żołnierka nawet w czasie czynnej służby w wojsku znana była z kontrowersyjnych zachowań i pewnej niesubordynacji.
W czerwcu świeżo upieczona parlamentarzystka pojechała na wschód Ukrainy. Choć dwa lata temu doświadczyła ciężkiej niewoli w "republikach ludowych" - Ługańskiej i Donieckiej, zaapelowała o dialog z liderami samozwańczych republik. Zadeklarowała też stanowczo, że jest za pokojowym rozwiązaniem konfliktu w Donbasie, a przeciwko odbijaniu go siłą, "bo to powoduje zniszczenia i ludobójstwo". - Po trzecie, uśmiechnijmy się do siebie nawzajem i wszystko wyjdzie - powiedziała na zakończenie rozmowy w Radio Era.
Jej wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką. "Sawczenko powtarza tezy Putina" - ogłoszono w oficjalnym wystąpieniu parlamentarnej frakcji Front Ludowy byłego premiera Arsenija Jaceniuka. I dodawano: "Takie deklaracje zakłamują stan faktyczny, czyli rosyjską okupację części Ukrainy w domniemany 'konflikt wewnętrzny'". Politycy FL przypomnieli przy okazji, że część mieszkańców Wschodu witała wojska okupanta z radością i trzeba ich będzie, w ten czy inny sposób, pociągnąć do odpowiedzialności.
Także rodzimi publicyści nie szczędzili pretensji i wyrzutów. To jednak nie zatrzymało Sawczenko - wezwała do legalizacji handlu z DRL i ŁRL, który, wedle słów deputowanej, i tak kwitnie, tyle że w kontrabandzie. Nie przestała też mówić o potrzebie wzajemnego wybaczenia. - Trzeba będzie przeprosić wszystkie matki, które straciły synów na wojnie, niezależnie z której strony konfliktu - po tych słowach Sawczenko spadła na nią fala powszechnej krytyki. Nie zagoiły się jeszcze wojenne rany. - Kiedyś, kiedy konflikt będzie zakończony, będziemy musieli coś wybaczyć i na coś tam przymknąć oczy, ale do tego jeszcze bardzo, bardzo daleko, dlatego tego typu wypowiedzi wywołują agresję. Sawczenko traci w ten sposób szansę na prezydenturę. Zachodnia Ukraina się od niej odwróci, a Wschód i tak nigdy nie uzna za swoją - tłumaczył politolog Władymyr Fesenko.
Jak Chrystus
Jak bumerang wróciły oskarżenia o "mówienie pod putinowskie dyktando". Część publicystów otwarcie zarzuciło Sawczenko cichą kolaborację z Moskwą i zdradę ojczyzny. Inni, bardziej łaskawi, przypominali o szkodliwej roli pożytecznych idiotów. Jeszcze inni wypominali Sawczenko kompletny brak przygotowania i wykształcenia do pełnienia państwowych funkcji.
Oliwy do ognia dodawała siostra pilotki, Wira Sawczenko. - W niewoli Nadija była Joanną d’Arc. A teraz jej sytuacja zaczyna przypominać sytuację Chrystusa. Lecą w nią kamienie. Kamienie od swoich - powiedziała, odpierając zarzuty wobec siostry.
W sieci momentalnie pojawiły się złośliwe memy i nie mniej złośliwe komentarze o czwartej głodówce Sawczenko, którą ogłosiła w proteście przeciwko prezydentowi Poroszence, bo - zdaniem deputowanej - zaniechał on starań o uwolnienie więzionych na Donbasie jeńców. W prasie tymczasem podkreślano z ironią, że radzieccy dysydenci głodowali zdecydowanie dłużej, a Sawczenko przed rozpoczęciem akcji zdążyła jeszcze zjeść śniadanie.
Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz - dziennikarka i reportażystka specjalizująca się w obszarze b. ZSRR. Autorka książki "Zabić smoka. Ukraińskie rewolucje" (Wydawnictwo Czarne).