Nadal mamią nielegalną pracą sezonową za granicą
Mimo doniesień o niewolniczej pracy Polaków na Zachodzie w polskiej prasie wciąż można znaleźć podejrzane oferty sezonowego zatrudnienia we Włoszech. Kilka z nich sprawdziła reporterka IAR.
Autor krótkiego ogłoszenia "Włochy - zbiory, dobrze płatna", przy którym podany był jedynie telefon komórkowy, zaproponował wyjazd już w najbliższy piątek za 800 złotych do Candeli na południu Włoch. Na miejscu zbiór pomidorów od godziny 6 rano do 20 wieczorem z trzygodzinną przerwą: od 5,5 euro za zebrany kaseton. Nie chciał jednak podać żadnych swoich danych.
Inna ogłaszająca się w prasie pośredniczka bez zażenowania przyznała, że praca przy zbiorach we Włoszech jest nielegalna. Tłumaczyła, że - mimo otwarcia przez Włochów rynku pracy dla nowych członków Unii, w tym Polski - nikomu nie opłaca się załatwiać pozwolenia na prace sezonowe.
Podinspektor Zbigniew Matwiej - rzecznik komendanta głównego policji zapewnił, że funkcjonariusze zajmują się wszystkimi zgłoszonymi podejrzanymi ofertami pracy. Przestrzegł też, by zanim wyjedzie się - w ciemno - do pracy za granicą sprawdzić pośrednika.
Wszyscy pośrednicy pracy, do których dodzwoniła się reporterka IAR, działali nielegalnie. Pracę też oferowali na czarno. Nie można było przez nich sprawdzić pracodawcy na miejscu we Włoszech.
Policja szacuje, że ofiarami niewolniczej pracy może być nawet ponad tysiąc Polaków.