Naczelny "Super Expressu" Sławomir Jestrzębowski: to ja wymyśliłem sesję Katarzyny W.
Wylansowałem matkę Madzi, choć sprawiedliwie muszę przyznać, że bardzo pomogło mi kilkuset dziennikarzy wszystkich liczących się mediów - przyznaje w rozmowie z "Do Rzeczy" redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski.
26.02.2013 | aktual.: 26.02.2013 10:25
Pytany o sesje zdjęciowe matki Madzi - na koniu i w skąpym bikini - odpowiada, że odpowiedzialność za wylansowanie bierze na siebie. - Wylansowałem matkę Madzi, choć sprawiedliwie muszę przyznać, że bardzo pomogło mi kilkuset dziennikarzy wszystkich liczących się mediów - mówi i zaraz dodaje, że Katarzyna W. chciała zostać wylansowana. - Chciała zostać swego rodzaju gwiazdą - zaznacza naczelny "SE".
Pytany również o to, czy stylizowana sesja nie była przesadą - wielu czytelników było oburzonych, że gazeta w ten sposób zasila konto matki Madzi - wskazuje na wpisy internautów: - Prawda jest taka, że oglądają zdjęcia raz, dodają negatywny wpis typu: "Jak możecie to publikować? Komu to jest potrzebne i po co? Już nigdy was nie kupię i nie wejdę na waszą stronę", po czym oglądają je po raz kolejny i kolejny, także wstawiając negatywne opinie. A potem wchodzą znów i każde zdjęcie oglądają kilka minut. Proszę nie wierzyć w to, co ludzie mówią, ich potrzeby są zupełnie inne niż to werbalizują.
Jastrzębowski przyznaje, że Katarzyna W. sama się na sesję nie zgłosiła, a to on stoi za jej wymyśleniem. - Twierdzę, że dzięki tym zdjęciom czytelnik dowiedział się więcej o Katarzynie W., niż dowiedziałby się po przeczytaniu kilkuset stron psychologicznej analizy. To były najgłośniejsze zdjęcia roku. Przeszliśmy do historii - zaznacza naczelny "SE".
Wskazuje również na misję prasy w dochodzeniu do prawdy. - Media są po to, żeby mówić o takich sprawach, domagać się sprawiedliwości. Z tego powodu odczuwamy satysfakcję. Grzebiemy, wyciągamy kolejne wątki. Prokuratura czuje presję, wie, że musi nad sprawą pracować. Dzięki nam, mediom, kilka procedur udało się przyspieszyć - mówi Jastrzębowski.
Naczelny "SE" zaznacza również, że gazeta nie zamierza porzucać tematu. - Będziemy pisać. Nie odpuścimy tej sprawy - zapowiada.