Na zalanych terenach może dojść do epidemii
Ciała martwych zwierząt, sprzęty domowe, farby, oleje i nieczystości z przydomowych szamb - fala powodziowa porywa niemal wszystko, co napotka na swojej drodze. Woda zalewa nie tylko pola i podwórka, ale też fabryki i cmentarze. - Z wodą płyną dziesiątki tysięcy niebezpiecznych dla zdrowia substancji. Grożą nam poważne choroby zakaźne - ostrzegają eksperci.
- Dzisiaj nie ma zagrożenia epidemiologicznego, nasze służby działają w stanie podwyższonej gotowości i działać będą przez następne tygodnie, nawet wtedy, gdy woda opadnie - uspokaja minister zdrowia Ewa Kopacz.
Innego zdania jest jednak Józef Knap, doradca głównego inspektora sanitarnego. - Z tysięcy zalanych gospodarstw woda wypłukała m.in. żrące środki chemiczne, farby, oleje. W wielu stodołach potopiły się zwierzęta - tłumaczy Knap. - W takich warunkach istnieje bardzo duże zagrożenie i bezwzględnie trzeba unikać kontaktu z wodą powodziową. Nie można z niej korzystać nawet po przegotowaniu. Dotyczy to także zalanych studni w obejściach - ostrzega.
W wodzie powodziowej wirusy i bakterie mają świetne warunki rozwoju. Po spożyciu u ludzi mogą wystąpić m.in. wysypki i zatrucia pokarmowe, a także czerwonka, dur brzuszny, wirusowe zapalenie wątroby typu A (tzw. żółtaczka zakaźna), tzw. choroba brudnych rąk, tężec i zgorzel gazowa. - Szczególnie niebezpieczne są skażenia ran i otarć - ostrzega Knap.
Gdy tylko woda opadnie, służby sanitarne będą badały studnie. Już wiadomo, że z wielu skażonych źródeł przez długi czas nie będzie można korzystać. Powódź, na szczęście, nie dotknęła stacji uzdatniania wody w największych miastach Polski. Ocalały te najbardziej zagrożone - w Sandomierzu, Krakowie i we Wrocławiu.
W wielu miejscach powódź wdarła się na miejscowe nekropolie. Tak stało się m.in. w Tarnobrzegu, Bieruniu koło Tychów, Dobczycach, gdzie osunęła się ściana ziemi ze znajdującym się na niej fragmentem cmentarza, i na komunalnej nekropolii w Brzeszczach na pograniczu województw śląskiego i małopolskiego.
Zdaniem ekspertów niebezpieczne mogą okazać się podtopienia najświeższych, płytko kopanych mogił. Płynąca z ogromną siłą woda może nawet wypłukać z nich trumny ze zwłokami. - Jak tylko poziom wody się obniży, bliscy zmarłych wraz z odpowiednimi służbami muszą sprawdzić, co z tych grobów zostało i odpowiednio zabezpieczyć teren - dodaje.
W ochronie przed potencjalną epidemią bardzo ważna jest profilaktyka. W całej Polsce służby informują mieszkańców, jak mają się zachowywać w nadzwyczajnej sytuacji. W dotknięte powodzią tereny dowożone są woda pitna i mleko dla dzieci.
Służby sanitarne już rozpoczęły akcję szczepień przeciwtężcowych. - Szczepieni są wszyscy pracujących przy powodzi, a także dzieci i młodzież. Gorsza sytuacja jest w przypadku osób po 60. roku życia - nie wszyscy przedstawiciele tego pokolenia byli w przeszłości szczepieni - mówi Knap.
Na dotkniętych powodzią obszarach w ramach monitoringu epidemiologicznego lokalne stacje sanitarne będą badać wodę i ziemię. Sprawdzą, czy do lekarzy częściej niż zwykle nie zgłaszają się mieszkańcy z objawami chorób zakaźnych.
Przeczytaj więcej w serwisie NaszeMiasto.pl