Na uroczystą galę nie wpuścili posła PO
Poseł PO Adam Szejnfeld, został zaproszony
na galę konkursu "Wielka Mała Firma". Impreza odbywała się na
Zamku Królewskim w Warszawie. Gdy poseł chciał potwierdzić swoje
przybycie, organizatorzy stwierdzili, że nie ma już miejsc. Sprawę
opisuje "Głos Wielkopolski".
16.11.2006 | aktual.: 16.11.2006 01:04
O tym, by na uroczystą galę nie wpuścić posła Szejnfelda zdecydował współorganizator i sponsor konkursu PZU SA.
To skandal - oburza się Adam Szejnfeld. W całej mojej działalności politycznej i społecznej z czymś takim się nie spotkałem. Tłumaczenie, że nie było już miejsc, jest kpiną. Jedynym wytłumaczeniem jest to, że PZU kontrolowane przez PiS usiłuje dopiec PO - twierdzi poseł.
Ogólnopolski konkurs na najbardziej wiarygodne i rzetelne przedsiębiorstwo "Wielka Mała Firma" organizuje PZU wspólnie z Dun&Bradstreet Poland i "Gazetą Prawną". W gronie gości zaproszonych na galę finałową konkursu znalazł się wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki Adam Szejnfeld. Poseł PO otrzymał zaproszenie imienne. Jego asystentka wysłała do firmy Dun&Bradstreet potwierdzenie jego przybycia. Wkrótce otrzymała odpowiedź: miejsc już nie ma.
Uznałem, że to pomyłka - mówi Adam Szejnfeld. Okazało się jednak, że to decyzja PZU. Skandal - dodaje oburzony. Poseł PO przekonany jest, że incydent ma podłoże polityczne.
O to, dlaczego tak potraktowano posła, dziennik zapytał rzecznika prasowego PZU SA Michała Witkowskiego. Organizatorem konkursu "Wielka Mała Firma" była "Gazeta Prawna". PZU SA był jednym z patronów konkursu. Sekretariat konkursu prowadziło D&B, a nie PZU SA. Dlatego nie sądzę, żeby spółka była właściwym adresatem pytań - mówi rzecznik.
"Gazeta Prawna" była organizatorem merytorycznej części konkursu. Nie zajmowała się organizacją gali. Decyzje w tej sprawie podejmował sponsor, czyli PZU - informuje z kolei zastępca redaktora naczelnego "GP" Krzysztof Bień. Sytuacja ta jest dla nas bardzo niezręczna. Przeprosiliśmy posła, a na znak protestu w gali nie uczestniczył redaktor naczelny, ani nikt z zarządu "GP" - dodaje.
Pracownica Dun&Bradstreet, z którą rozmawiał dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego" podkreśla, że potwierdzenie przybycia posła, mimo że dotarło po wyznaczonej dacie, przesłała - podobnie jak wszystkie inne - do PZU. Stamtąd otrzymała odpowiedź, że lista gości jest już zamknięta. Późniejsze interwencje obu partnerów w PZU nie wpłynęły na zmianę decyzji. (PAP)