PolskaNa Uniwersytecie Warszawskim zapłonęły znicze dla prof. Kołakowskiego

Na Uniwersytecie Warszawskim zapłonęły znicze dla prof. Kołakowskiego

Dawni studenci prof. Leszka Kołakowskiego oraz warszawiacy zafascynowani jego osobowością i twórczością uczcili pamięć filozofa, zapalając znicze przed gmachem dawnej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

29.07.2009 | aktual.: 30.07.2009 13:58

Filozof i myśliciel prof. Leszek Kołakowski zmarł 17 lipca w Oxfordzie w wieku 82 lat.

Pod gmach dawnej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie prof. Kołakowski przez wiele lat wykładał, przybyli jego dawni studenci, obecni słuchacze Wydziału Filozofii oraz warszawiacy, wielbiciele profesora i jego twórczości. Zapalali znicze i wyraźnie wzruszeni powtarzali, jak był dla nich ważny i że ich obecność w tym miejscu, w dniu jego pogrzebu, jest rzeczą naturalną.

- Jako student Uniwersytetu Warszawskiego i równocześnie Wydziału Filozofii uważałem za swój obowiązek złożenie hołdu prof. Kołakowskiemu. Czułem potrzebę pożegnania go i wyrażenia w ten sposób swojego podziwu i szacunku, skoro nie mogę już spełnić swojego marzenia porozmawiania z nim osobiście - powiedział Mateusz Adamski ze Stowarzyszenia MłodaRP, które zorganizowało akcję uczczenia zniczami pamięci prof. Kołakowskiego.

Zaznaczył, że dla niego profesor był nie tylko wielkim człowiekiem, ale także Polakiem na światowym poziomie, który potrafił prosto wytłumaczyć zarówno młodym ludziom, jak i swoim rówieśnikom to, "co inni filozofowie tak bardzo czasem komplikują". - Potrafił w ciekawy, czasem zabawny, ale zawsze klarowny sposób opisywać rzeczywistość. I dlatego uważam, że tak ważne jest pożegnanie jego osoby, żeby pamięć o nim i jego spuścizna nie zostały zapomniane - dodał Adamski.

Prof. Leszek Kołakowski był jednym z najwybitniejszych polskich filozofów, publicystą, prozaikiem, autorem satyr i bajek filozoficznych. Jego pogrzeb z udziałem rodziny i przyjaciół oraz przedstawicieli świata polityki, kultury i nauki odbył się w środę na powązkowskim Cmentarzu Wojskowym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)