Na Titanicu nie widzieli góry lodowej
W miarę jak zbliża się setna rocznica tragedii Titanica pojawia się coraz więcej teorii o możliwych przyczynach dramatu.
Jak twierdzą teraz brytyjscy naukowcy, katastrofę sto lat temu mogło sprawić zjawisko pogodowe określane jako fałszywy horyzont. Przez to góra lodowa, która znajdowała się na trasie statku, była niewidoczna dla członków załogi.
Do takich zaskakujących wniosków badacze doszli po dokładnym przeanalizowaniu zachowanych fotografii z tego dramatu oraz zeznań uratowanych pasażerów. To niecodzienne pogodowe zjawisko określa się jako fałszywy horyzont. Powstaje wówczas nierealny obraz na morzu, który w tym konkretnym wypadku ukrył górę lodową, a kiedy załoga ją odkryła, było już za późno na reakcję.
To zjawisko występuje na wielu morzach i oceanach, w tamtych czasach stanowiło ono zwykle wyrok śmierci dla danego statku, dziś urządzenia elektroniczne, nowoczesne radary są w stanie przed takim niebezpieczeństwem w porę ostrzec.
Ten fałszywy obraz powstaje, gdy zimne powietrze spotyka się z ciepłym. Wtedy pojawiają się na horyzoncie światła, które po jakimś czasie załamują się i tworzą nierealny obraz. Do takich wniosków doszli naukowcy badający nowoczesnymi technikami fotografie góry lodowej, na którą wpadł Titanic.
Jednostka została zbudowana w Belfaście 4 lutego 1912 roku i ruszyła do dziewiczego rejsu z Southampton do Nowego Jorku 10 kwietnia. Pięć dni później doszło do tragedii, statek wpadł na górę lodową, ponad półtora tysiąca ludzi zatonęło.
Członkowie załogi, jak sugeruje brytyjski historyk Tim Maltin, nie widzieli góry na drodze statku, bo wytworzył się sztuczny horyzont przez załamanie się pogody.
Kazimierz Sikorski