Na Śląsku wykryto ogniska śmiertelnie niebezpiecznych bakterii
Na Śląsku wykryto ogniska śmiertelnie niebezpiecznych bakterii.
Siedem przypadków zachorowań w Bytomiu, trzy w województwie opolskim, w tym jedno zakończone zgonem 57-letniego opolanina, kilkadziesiąt osób objętych opieką sanitarną to dotychczasowy bilans nieoczekiwanego ataku meningokoków, śmiertelnie niebezpiecznych bakterii, wywołujących zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i posocznicę.
10.08.2006 | aktual.: 10.08.2006 09:39
Służby sanitarne ogłosiły alarm 21 lipca, gdy do Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Katowicach trafiła z Bytomia informacja o dwóch przypadkach zarażenia meningokokami.
Pierwsza dziewczyna zachorowała 25 czerwca, druga 5 lipca. Obie trafiły na oddziały intensywnej terapii w stanie bardzo ciężkim - z gorączką powyżej 40 stopni, potwornymi bólami głowy. Lekarze zlecili wykonanie wymazów bakteryjnych. Gdy już zdrowiały przyszły wyniki niepozostawiające żadnych wątpliwości jakie bakterie są sprawcami choroby. Inspektorzy sanitarni jak detektywi musieli błyskawicznie zlokalizować źródło zakażeń. Okazało się, że nastolatki były przyjaciółkami. Razem z grupą znajomych chodziły do dyskoteki "Egipteka" w Tarnowskich Górach. Wkrótce do inspektorów dotarły informacje o kolejnym przypadku zachorowania. Do szpitala - 19 lipca - trafił znany chorym dziewczynom chłopak. Wszyscy bawili się w "Egiptece". Kolejne wiadomości były porażające: w drugim końcu miasta, przy ulicy Siemianowickiej odkryto kolejne ognisko bakterii. W różnym czasie od maja do lipca zachorowały trzy siostry 2-, 5- i 10-letnia, a także pięciolatka, mieszkająca dwie klatki dalej od sióstr. Na razie nie udało się nam
powiązać tych dwóch ognisk - mówi dr Anna Sachs, zastępca wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Katowicach.
W Bytomiu ludzie na własną rękę robią sobie badania na nosicielstwo bakterii. Rodzice małych dzieci żyją w strachu. Nie możemy objąć dużej populacji antybiotykoterapią, bo zaciśniemy sobie pętlę na szyi i wyhodujemy szczep oporny na wszystkie leki - wyjaśnia Sachs. Teraz lekarze i rodzice muszą zachować szczególną czujność i natychmiast reagować na niepokojące objawy, takie jak bardzo wysoka gorączka, wysypka.
To jeszcze nie epidemia, ale natychmiast trzeba przerwać łańcuch zachorowań - mówi prof. Andrzej Zieliński, krajowy konsultant ds. epidemiologii, który przyjechał wczoraj do Katowic, by wziąć udział w specjalnej konferencji, poświęconej alarmującej liczbie zachorowań na zapalenie opon mózgowych i posocznicę w Bytomiu oraz Opolu.
Sytuacja jest niezwykle poważna, bo rozprzestrzenienie się bakterii może doprowadzić do licznych zachorowań i zgonów. W 2003 roku w województwie zachodniopomorskim w wyniku zakażenia meningokokami zmarło aż dziewięcioro dzieci, w tym ośmioro poniżej czwartego roku życia. Na szczęście wtedy udało się zastopować epidemię.
Menigokoki są jednak niezwykle przebiegłe. Zidentyfikowano kilka ich typów i podtypów. Trzeba też dodać, że bytomski łańcuch zachorowań sięga znacznie dalej niż dyskoteka w Tarnowskich Górach.
Gdy kilka miesięcy temu w jednostce wojskowej w Skwierzynie czterech żołnierzy zachorowało na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych nikt nie łączył tego ze Śląskiem. Dziś już wiadomo, że dwóch żołnierzy służących w Skwierzynie pochodzi z Bytomia. Obaj bywali w "Egiptece". Wprawdzie nie zachorowali, ale najpewniej byli nosicielami. W tarnogórskiej dyskotece na 2 tysiącach metrów jednorazowo bawi się od 150 do 300 młodych ludzi z całego województwa. Co tydzień w zmienionym składzie, skrzykują się esemesami, za pośrednictwem czatów. Często nie znali swoich nazwisk, nie mówiąc już o adresach. Służbom sanitarnym mimo to udało się odkryć sześciu nosicieli ze Śląska i dwóch z Opolszczyzny. Ideałem byłoby znalezienie wszystkich dyskotekowiczów i zbadanie ich. To niemożliwe, chyba że sami się zgłoszą do lekarza.
Przecięcie dróg szerzenia choroby polega na zastosowaniu antybiotyków u osób chorych i tych z tzw. bliskiego kontaktu nosicieli. Przede wszystkim z rodziny i znajomych oraz dezynfekcji przedmiotów zanieczyszczonych wydzieliną z dróg oddechowych chorego. Meningokoki rozmnażają się tylko w organizmie człowieka i w jamie nosowo-gardłowej. Okres wylęgania to średnio 3-4 dni. Źródłem zakażeń jest tylko inny człowiek. Kontakt ze śliną nosiciela powoduje przeniesienie bakterii - mówi dr Anna Sachs. Nasza kontrola w "Egiptece" zakończyła się nałożeniem mandatu na właściciela, bo stwierdziliśmy uchybienia sanitarne. Opieką medyczną objęliśmy pracowników dyskoteki. Sytuację traktuję bardzo poważnie. Zastosowaliśmy się do zaleceń inspektorów - powiedział właściciel "Egipteki". Dodaje, że nastolatkowie często po kilkoro piją z jednego kufla, całują się. Mieliśmy falę upałów. Też sprzyjały rozmnażaniu się bakterii. A tu przecież bywają tłumy.
Wystąpieniu zachorowań sprzyja też bieda i wiążące się z nią fatalne warunki sanitarne. Np. w przypadku trzech małych sióstr z Bytomia były one bardzo złe. Na prośbę służb sanitarnych interweniował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
W Polsce na zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu wywołanych przez meningokoki w 2004 zachorowało 119 osób, a rok później już 126. W 2005 odnotowano też 128 przypadków posocznicy, w tym 17 w naszym województwie.
Apel do lekarzy. Gdy cień podejrzenia padnie na meningokoki należy jeszcze przed otrzymaniem wyników wymazu podać odpowiedni antybiotyk - ocenia prof. Waleria Hryniewicz, kierownik Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej Narodowego Instytutu Zdrowia w Warszawie. Cały świat jest nastawiony na szybkie eliminowanie zagrożeń menigokokami. Gdy po pielgrzymce do Mekki wybuchła w tamtym rejonie świata epidemia ze Światowej Organizacji Zdrowia mieliśmy telefon, czy czasem wśród uczestników nie było Polaków. Okazało się, że uczestniczyło w niej kilkunastu studentów arabistyki. Byli jednak zaszczepieni na typ bakterii, który wywołał ognisko choroby.
Zwykle zachorowania wywołują typy C i B. Obecnie są dostępne szczepionki na typy A i C. Podczas epidemii zaś najwyższa zapadalność notowana jest wśród młodzieży i młodych dorosłych. Śmiertelność w przypadku zapalenia opon wynosi 10 proc., a posocznicy nawet 70 proc. Bywa, że tzw. choroba meningokokowa ma przebieg piorunujący i zabija w kilkadziesiąt minut do kilku godzin.
Mężczyzna z Opola, jedyny jak dotąd śmiertelny przypadek, zmarł w ciągu kilku godzin. Choć znalazł się w szpitalu, to po obniżeniu temperatury na własne żądanie wypisał się do domu. W mieszkaniu poczuł się znów fatalnie. Żył jeszcze dwie godziny.
Agata Pustułka