"Na słabej frekwencji w wyborach do PE zyskają ekstremiści"
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego
Hans-Gert Poettering wyraził obawę w hiszpańskim dzienniku "El
Mundo", że na niskiej frekwencji w czerwcowych wyborach do PE
skorzystają partie radykalne.
23.05.2009 | aktual.: 23.05.2009 16:51
- Jeśli ludzie nie zagłosują, istnieje niebezpieczeństwo, że będzie to z korzyścią dla partii ekstremistycznych lub oddalonych od ogólnego nurtu - powiedział Poettering w wywiadzie dla "El Mundo".
Według ostatnich sondaży Eurobarometru zaledwie 34% z około 375 mln wyborców w Unii Europejskiej zamierza oddać głos w wyborach, które odbędą się między 4 a 7 czerwca.
W odpowiedzi na pytanie gazety Poettering powiedział, że wśród osób, których obecności pragnąłby uniknąć w europarlamencie jest szef ugrupowania radykalnej francuskiej prawicy, Frontu Narodowego, Jean-Marie Le Pen. Jak wyjaśnił, Le Pen "nie potępia Holokaustu".
Analitycy są zdania, że problemy związane z kryzysem gospodarczym i imigracją mogą w niektórych krajach europejskich wzmocnić ugrupowania partii radykalnej prawicy. Jednak - jak zauważa francuska agencja AFP - nad Sekwaną na dobre rezultaty w wyborach do PE liczy też radykalna lewica, na przykład Nowa Partia Antykapitalistyczna (NPA).
- Apeluję do naszych obywateli, by głosowali na partie, które popierają jedność europejską i respektują istotę ludzką - wzywał w wywiadzie dla "El Mundo" przewodniczący PE.