Na skrzydłach Orlenu
Na wymianie wystroju i loga stacji Orlenu w
Niemczech zarobiła spółka powiązana ze znajomym ówczesnego szefa
Orlenu Zbigniewa Wróbla. Spółka zarobiła, ale nie zapłaciła
podwykonawcom - ustalili dziennikarze RMF FM i "Rzeczpospolitej".
06.12.2004 | aktual.: 06.12.2004 06:55
Kontrakt na tzw. rebranding (wymianę wystroju i logo) 120 niemieckich stacji benzynowych kupionych przez Orlen, w lutym 2003 r. dostała Connecting Visions, mało znana spółka z Hamburga. Firma nie ma własnych biur i pracowników, a pod jej adresem w Hamburgu jest biuro kancelarii prawnej. Connecting Visions za 1,2 mln euro miała zorganizować rebranding - pisze "Rzeczpospolita".
Według dziennika, zagadkowe pozostaje, dlaczego Orlen nie zlecił rebrandingu należącej do niego spółce Budonaft z Krakowa. Zdaniem ludzi z branży miała ona "niezbędne moce i potencjał do wykonywania takich prac".
Connecting Visions sama nie wykonywała żadnych prac. Do ustawienia dostarczonych elementów nowego wystroju wynajęła niemiecką firmę Arlux. Miała jej zapłacić 571 tys. euro, ale zapłaciła niecałe 179 tysięcy. Arlux został na lodzie, bo Connecting Visions zniknęła z rynku. Prawnik Arluksu w liście do władz Orlenu alarmuje, że pieniądze spółki mogły zostać zdefraudowane. Szefostwo Orlenu rozkłada ręce i odsyła do Connecting Visions. Tymczasem ta ostatnia wyprowadziła się z Hamburga do Wedel, a w tej miejscowości nie została formalnie zarejestrowana.
"Rzeczpospolita" informuje, że badając tę sprawę dotarła m.in. do raportów biegłych rewidentów z firm Ernst&Young oraz Deloitte&Touche. Z ustaleń dziennika wynika, że przy kontrakcie na rebranding mogło chodzić o wsparcie interesów ludzi z kręgu prezesa Wróbla.
Rzecznik PKN Orlen Dawid Piekarza mówi, że nowe władze firmy prowadzą szczegółową kontrolę w niemieckiej części Orlenu. Nic dziwnego - po trzech kwartałach tego roku niemiecka filia paliwowej spółki przyniosła 15 mln strat - stwierdza "Rzeczpospolita".