Na psychologii nie ma psychozy
Pracownicy opolskiej psychologii są rozżaleni negatywną decyzją Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Dyrekcja
jednostki i władze UO zapowiadają odwołanie.
16.03.2004 | aktual.: 16.03.2004 08:51
PKA po przeprowadzonych w październiku badaniach wystawiła opolskiej psychologii ocenę negatywną. Uzasadniła to brakiem dwóch samodzielnych pracowników naukowych. Zakwestionowała też jedną z osób, wliczoną przez UO do minimum kadrowego, ze względu na jej niewystarczający dorobek naukowy. Uniwersytet do końca tygodnia ma czas na ustosunkowanie się do tych opinii.
- Jestem zaskoczona oceną wystawioną przez komisję - rozkłada ręce dr Alicja Głębocka, p.o. dyrektor instytutu. - Jeśli 1 października odchodzi czterech pracowników instytutu, a 28 października przyjeżdża komisja, to są to szczególne okoliczności i można je uwzględnić. Tym bardziej że przedstawialiśmy deklarację gotowości podjęcia pracy osób na brakujące miejsca.
Uniwersytet prowadzi rozmowy z pięcioma osobami, których nazwisk nie chce na razie ujawniać. Trzy podpisały już zobowiązanie, że podejmą w nowym roku akademickim pracę w Instytucie Psychologii w Opolu.
- Trudno jest zatrudnić samodzielnego pracownika psychologii, bo w skali kraju jest ich niewiele ponad dwustu - przyznaje prof. Józef Musielok, rektor UO. - Trzy osoby, które musimy przyjąć, jedynie załatają nam dziurę i da szansę na odwołanie i uratowanie kierunku. Być może uda nam się nawet dadzą złożenia odwołania zatrudnić jedną z tych osób. Ale to dopiero początek drogi.
- Ciężko jest przyjąć do pracy nauczyciela akademickiego teraz, w trakcie roku akademickiego - dodaje dr Głębocka. - Ci ludzie, którzy zadeklarowali chęć pracy w Opolu, muszą pozamykać swoje sprawy. Wierzymy jednak, że PKA uwzględni odwołanie, a w październiku sprawdzi, czy osoby, które wymienimy w odwołaniu, podjęły pracę. Ministerstwo może podjąć dwie decyzje: dać psychologii ocenę warunkową, czyli zezwolić na dalsze istnienie kierunku oraz nabór i dać czas na naprawienie braków, albo zawiesić rekrutację na ten kierunek w następnym roku akademickim. Póki co na zorganizowanych w sobotę „drzwiach otwartych” władze instytutu zachęcały do studiowania na psychologii.
- Ministerstwo nie wstrzymało rekrutacji, więc nie widzę powodu, by nie informować o sposobach jej prowadzenia - stwierdził rektor Musielok.
Wczoraj w Instytucie Psychologii niewiele osób wiedziało o negatywnej decyzji PKA. Nie czytałem jeszcze uzasadnienia tej oceny - przyznał dr Jarosław Kulbat, zastępca dyrektora Instytutu Psychologii ds. nauki. - Jedyne, co mogę dzisiaj powiedzieć, to że przyjąłem tę decyzję z żalem.
Równie rozżaleni są najmłodsi pracownicy psychologii. - Krwawią nam serca, bo tak naprawdę współtworzyliśmy ten kierunek - mówią. - Szkoda nam studentów i pracy, którą wywalczyliśmy sobie sumiennością. Tym bardziej, że za kulisami mówi się, że jednak sprawdzi się ten gorszy scenariusz i ministerstwo zawiesi rekrutację.
Studenci psychologii na hasło Komisja Akredytacyjna wzruszają ramionami. - A czym tu się emocjonować - mówi Tomek z III roku. - Co ma być, to będzie. Straszyli, że rozwiążą kierunek, rozrzucą po kraju, a przecież wielu chciałoby zrobić magistra na Jagiellonce. - Nie obawiam się tego, że z dnia na dzień zostaniemy bez studiów - w końcu jestem na uczelni publicznej i są mechanizmy, które mnie chronią - twierdzi Kamil Broszko, student psychologii i socjologii. - A czy będziemy je kończyć tu czy gdzieś w Polsce - zobaczymy. Wolałbym oczywiście tutaj, bo tu znalazłem opiekuna, który pozwala mi realizować swoje zainteresowania.
- Z mojej grupy dwie osoby już przeniosły się po tych zawieruchach do Katowic - wymienia studentka II roku psychologii społecznej. - Ja zastanawiam się nad Wrocławiem. Ludzie boją się tych zawirowań i stąd uciekają.
- Kiedy zaczynaliśmy studia, to była jedna z najlepszych psychologii w kraju - mówi Daria Weinheimer. - Po happeningu, który zorganizowaliśmy w obronie kierunku, był strach, co z nami będzie dalej. Teraz chcemy te studia po prostu skończyć.
- Zapewniam, że ci studenci psychologii, którzy zaczęli studia, skończą je - uspokaja rektor Musielok.
Od czego się zaczęło
Kryzys opolskiej psychologii zaczął się w lutym 2003 r. Z kierowania instytutem rezygnował wtedy prof. Wiesław Łukaszewski, niedługo potem postanowił odejść z UO. Powodem decyzji był konflikt z władzami uczelni dotyczący warunków pracy psychologów i możliwości rozwoju instytutu i jego pracowników. W czerwcu 2003 z Opola odeszła trójka najbliższych współpracowników prof. Łukaszewskiego: Barbara Weigl, Maciej Dymkowski i Dariusz Doliński. Po ich odejściu instytut znalazł się w bardzo trudnej sytuacji - nie spełnia wymaganego przepisami minimum kadrowego, tj. obowiązku zatrudniania na pierwszym etacie 5 samodzielnych pracowników naukowych.
Katarzyna Kownacka