Na przejazdach kolejowych może dojść do tragedii
To były ułamki sekund, moment zagapienia. Chwilę później powietrze na ul. Traktatowej, tuż przy stacji Wrocław Muchobór, rozerwał dźwięk tłuczonego szkła i zgniatanej blachy. Samochód, który wjechał na przejazd kolejowy, został dosłownie zmiażdżony przez nadjeżdżający pociąg. Na szczęście, nikomu nic się nie stało, bo mrożące krew w żyłach sceny były tylko symulacją wypadku. Kolejarze chcą w ten sposób ostrzec kierowców, ile może kosztować ich chwila nieuwagi.
Każdy wie, że przejeżdżając przez przejazd kolejowy trzeba zachować szczególną ostrożność. Niestety, zdarza się, że rutyna i zmęczenie często biorą nad nami górę. Wtedy nie zatrzymujemy się przed przejazdami, nawet gdy stoi tam znak „stop”.
– Ludzie często jeżdżą na pamięć. I to ich gubi. Wychodzą z założenia, że pociągi rzadko w danym miejscu kursują i przejeżdżają przez przejazd nie zwracając uwagi, co się na nim dzieje – tłumaczy Mirosław Siemieniec (57 l.) z PKP PLK S.A. A wtedy dochodzi do tragedii.
W Polsce co roku dochodzi do 250 wypadków na przejazdach kolejowych, w których ginie ok. 38 osób. Na samym Dolnym Śląsku od początku 2013 r. były już trzy. Dlatego kolejarze prowadzą akcję „Zatrzymaj się i żyj”.
– Tak jak uczymy dzieci, że przechodząc przez pasy mają się rozejrzeć, tak samo przypominamy kierowcom o zatrzymaniu się przed przejazdami – dodaje Siemieniec.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl: