Na Powązkach trwają ekshumacje ofiar reżimu komunistycznego
Szczątki 13 osób udało się odnaleźć podczas ekshumacji ofiar terroru komunistycznego prowadzonych przez IPN na terenie Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. Badacze mają nadzieję na odkrycie szkieletów m.in. Augusta Emila Fieldorfa i Witolda Pileckiego
31.07.2012 | aktual.: 31.07.2012 16:41
Jak powiedział kierujący ekshumacjami dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, podczas rozpoczętych przed tygodniem prac wykopaliskowych znaleziono szkielety 13 osób, w tym jednej kobiety. Większość szczątków nosi ślady egzekucji tzw. metodą katyńską - strzałem w potylicę z bliskiej odległości.
Poza dwoma przypadkami więźniowie leżą w grobach zbiorowych, po dwóch lub po trzech. - Ułożenie szczątków wskazuje, że byli oni zrzucani do grobów z pewnej wysokości. Na nogach jednej ofiary kładziono głowę drugiej - bez jakiegokolwiek szacunku dla zwłok ludzkich i dbałości o pochówek. Wygląda to na szybkie działanie w kierunku pozbycia się ciał. Ktoś, kto to robił, uczynił to wyjątkowo niedbale - tłumaczył Szwagrzyk.
Andrzej Pilecki: mam nadzieję, że złożę kwiaty na grobie ojca
Syn rotmistrza Witolda Pileckiego Andrzej Pilecki wierzy, że podczas ekshumacji prowadzonych przez IPN na tzw. Łączce na Cmentarzu Powązkowskim badaczom uda się odnaleźć szczątki jego ojca. - Liczę na to, że będę mógł złożyć kwiaty na jego grobie - powiedział.
Andrzej Pilecki powiedział, że razem z siostrą Zofią przez wiele lat byli przeciwni poszukiwaniu miejsca spoczynku ojca. - Już dawno uzgodniliśmy, że nie będziemy szukać jego szczątków. Dzięki temu, że nauka idzie do przodu, istnieje jednak spore prawdopodobieństwo, że uda się je odnaleźć - mówił syn rotmistrza. Jak dodał, zawsze najważniejsze dla niego było to, że jego "ojciec był wszędzie", gdyż na całym świecie się o nim mówi, stawia mu się pomniki, jego imieniem nazywa się szkoły.
Uczestniczący w ekshumacjach naukowcy z Zakładów Medycyny Sądowej we Wrocławiu i w Szczecinie przeprowadzili z Pileckim ankietę w celu uzyskania jak największej ilości informacji o jego ojcu, m.in. dotyczących cech fizycznych i przebytych chorób. Jak mówił podczas badania Pilecki, ojciec uskarżał się na ból stawu barkowego, miewał dolegliwości reumatyczne, podczas pobytu w Auschwitz wybito mu dwa zęby. Ponadto w czasie ucieczki z obozu został postrzelony w lewę ramię, choć postrzał nie naruszył kości.
Pilecki mówił, że w chwili śmierci ojca miał 16 lat. - Gdy go ostatni raz widziałem, był bardzo smutny, przejmował się losem aresztowanych członków podziemia, którzy się ujawniali. Miał 8 maja wrócić na imieniny naszego wuja Stanisława; niestety nie pokazał się, bo został aresztowany - wspominał.
8 maja 1947 r. Witold Pilecki został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Był torturowany, został oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji. 3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się jego proces.
15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy. - O zamordowaniu ojca dowiedziałem się bardzo późno, mama wiedziała o jego śmierci trochę wcześniej - mówi Pilecki.
Spodziewamy się znaleźć ok. 100 osób
Naukowcy prowadzą oględziny wszystkich wydobytych szczątków w znajdującym się nieopodal miejsca ekshumacji polowym laboratorium. Praca jest podzielona na trzy etapy - opis antropologiczny, badania medyczno-sądowe i analiza genetyczna. - Staramy się ustalić płeć i wiek danej osoby, a także opisać wszystkie cechy indywidualne, np. te związane z przebytymi złamaniami, szczególnie zwracamy uwagę na stan uzębienia - powiedziała antropolog sądowy Agata Thannhaeuser z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu.
- Na całej Łączce spodziewamy się znaleźć ok. 100 osób; trzeba jednak pamiętać, że te szacunki z dnia na dzień mogą ulec zmianie - mówił Szwagrzyk.
Obrażenia na wydobytych szczątkach są przedmiotem szczegółowych badań ze strony medyków sądowych. - Na razie stwierdziliśmy obecność obrażeń w obrębie czaszek, w większości przypadkach powstał on w wyniku postrzału w potylicę; w kilku przypadkach występują ciężkie obrażenia głowy innego charakteru - mówił dr Łukasz Szleszkowski z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Jak dodał, w badanych szczątkach stwierdzono także złamania żeber i obojczyka, prawdopodobnie tuż przed śmiercią. - Może to wskazywać na urazy o różnym charakterze, m.in. pobicie lub upadek z wysokości, ale na podstawie badań tylko i wyłącznie kośćca nie należy wnioskować o całościowym charakterze obrażeń - wyjaśnił Szleszkowski.
Ostatnim etapem badań jest analiza genetyczna polegająca na porównywaniu profili DNA pochodzących z ekshumowanych szczątków i analogicznego materiału genetycznego od krewnych ofiary. - Najbardziej informatywne są fragmenty kości udowych i zęby - w tych fragmentach szkieletu DNA zachowuje się najlepiej - powiedział genetyk dr Andrzej Ossowski z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie.
Badania genetyczne pozwolą z bardzo dużym prawdopodobieństwem ustalić tożsamość ofiar. Jak powiedział Ossowski, w przyszłym tygodniu rozpocznie się pobieranie materiału genetycznego z ekshumowanych szczątków. Już dziś takimu badaniu, polegającemu na pobraniu wymazu z jamy ustnej, został poddany syn rotmistrza Witolda Pileckiego, Andrzej Pilecki.
W związku z pracami archeologiczno-ekshumacyjnymi IPN zaapelował do rodzin ofiar zbrodni komunistycznych, by zgłaszały się w celu pobrania materiału genetycznego. "To niezbędny element procesu identyfikacji ofiar (...) Pobranie materiału genetycznego jest czynnością łatwą, szybką i bezbolesną" - czytamy w komunikacie. Rodziny ofiar mogą zgłaszać się do dr Krzysztofa Szwagrzyka (tel. +48 604 853 825) lub dr Andrzeja Ossowskiego (tel. +48 606 270 035), obecnych na cmentarzu.
Obszar, na którym prowadzone są ekshumacje - tzw. kwatera na Łączce, to miejsce, gdzie w latach 1948-1956 pochowano kilkuset zmarłych i straconych w więzieniu mokotowskim w Warszawie. IPN ma nadzieję, że obok miejsca pochówku rotmistrza Pileckiego uda się odnaleźć szczątki m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila" - szefa Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" - dowódcy 5. Brygady Wileńskiej i ppłk. Łukasza Cieplińskiego - przywódcy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".
Zdaniem prezesa IPN dr Łukasza Kamińskiego prace ekshumacyjne prowadzone na tzw. Łączce to nadrobienie zaniedbania oraz wykonanie fundamentalnego obowiązku państwa polskiego. - Misją instytutu jest zachowanie pamięci o historii Polski, która składa się z losów konkretnych ludzi, także tych, którzy zostali pochowani w anonimowych miejscach (...). Wszystko wskazuje na to, że właśnie tu spoczywają najwięksi bohaterowie, ludzie, którzy powinni być dla nas wzorami do naśladowania - podsumował Kamiński.
Prace ekshumacyjne, finansowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, to wynik ubiegłorocznego porozumienia zawartego pomiędzy IPN, Ministerstwem Sprawiedliwości oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Realizowane są w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego "Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956". Prace na wojskowych Powązkach mają potrwać do końca sierpnia.