Na nic im te studia
Z powodu braku jednego słowa w nazwie
kierunku, studenci pedagogiki na Uniwersytecie Szczecińskim nie
mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie - pisze "Głos Szczeciński".
19.05.2005 | aktual.: 19.05.2005 06:39
Uniwersytet przyznaje, że absolwenci mają poważny kłopot, ale sam nic zrobić nie może. Wszystko przez bezmyślne, nie konsultowane z uczelniami manipulowanie przy przepisach. Kłopot ma kilkuset studentów, w tym ponad 70 kończących w tym roku naukę na kierunku pedagogika socjalna i resocjalizacyjna.
Kiedy zaczynaliśmy studia zapewniano nas, że po ich ukończeniu będziemy mieli szerokie możliwości pracy - mówi jedna ze studentek. Lista możliwych pracodawców i miejsc pracy była rzeczywiście długa: zakłady dla nieletnich, zakłady karne, schroniska dla nieletnich, szkolny pedagog, kurator rodzinny. I co ważne wynikała z ustawowych zapisów jasno określających co trzeba ukończyć, żeby zostać np. kuratorem rodzinnym - wyjaśnia dziennik.
Kłopoty zaczęły się gdy w ubiegłym roku ustawy zmieniono. Nagle okazało się, że po ukończeniu "pedagogiki socjalnej i resocjalizacyjnej" można zostać jedynie wychowawcą w placówce dla nieletnich. Zatrudnienie w miejscach, o których mówiono nam przed rozpoczęciem nauki byłoby możliwe po ukończeniu "pedagogiki pracy socjalnej i resocjalizacyjnej" - mówią studenci. Co ciekawe lista przedmiotów w obu przypadkach jest taka sama.
Pracodawcy, u których staramy się już o pracę trzymają się jednak przepisów i mówią, że w dyplomie musimy mieć wpis o ukończeniu "pedagogiki pracy socjalnej i resocjalizacyjnej". Inaczej nas nie zatrudnią - denerwują się studenci ostatniego roku. Uniwersytet przyznaje, że studenci mają kłopot - informuje "Głos Szczeciński".