Polska"Na moim grobie małpa będzie waliła mnie w głowę"

"Na moim grobie małpa będzie waliła mnie w głowę"

Pasuje mi polski sposób na bycie martwym - leżysz przez większość czasu nic nie robiąc, a krewni odwiedzają cię raz do roku, by u ciebie posprzątać i dać ci jakieś kwiaty. Tylko dlaczego zdjęcia na polskich grobach muszą być poważne? Osobiście rozważam dodanie do mojego testamentu paragrafu zmuszającego moich krewnych do umieszczenia na moim nagrobku zdjęcia, na którym szympans wali mnie w głowę - deklaruje Jamie Stokes w felietonie dla Wirtualnej Polski.

"Na moim grobie małpa będzie waliła mnie w głowę"
Źródło zdjęć: © wp.pl/JAN VERMEER

04.11.2010 | aktual.: 10.11.2010 10:10

Po doświadczeniu dnia Wszystkich Świętych zdecydowałem, że chcę zostać pochowany w Polsce. Poczekajcie tylko proszę aż faktycznie umrę.

Rozważałem wcześniej kilka innych opcji i muszę przyznać, że Polska oferuje najlepszy pakiet usług. Egipt też wyglądał nieźle, ale uznałem, że ryzyko wylądowania w przyszłości w szklanej skrzynce i bycia szturchanym przez archeologów, jest jednak zbyt wysokie. Ameryka oferuje wiele luksusowych opcji (wewnątrztrumienna klimatyzacja, Wi-Fi, i tak dalej), ale widziałem film "2012”, więc wiem, że wkrótce i tak wszystko znajdzie się tam pod wodą. Prawie wybrałem Meksyk, w którym obchodzi się bardzo wesoły Dzień Zmarłych, ale przypomniałem sobie, że nie lubię hałasu i w dodatku jestem uczulony na awokado.

Polska wersja bardzo mi pasuje - nie za cicho, ale też bez szaleństw. W Anglii nie mamy czegoś takiego jak dzień Wszystkich Świętych. Jedyne święto, jakie obchodzimy w tym czasie, nazywa się Dzień Guya Fawkesa i zasadniczo chodzi w nim o celebrowanie palenia katolików. Nie jestem pewien, dlaczego nie stało się ono jeszcze nad Wisłą popularne. Być może mógłbym spróbować wprowadzić je na polski rynek, wspomagając się odpowiednią reklamą i zmieniając nazwę. Jeśli wiem coś o Polakach, to na pewno to, że zawsze z radością przyjmują kolejny dzień wolny od pracy i kolejny powód do imprezy.

Polski sposób na bycie martwym bardzo mi pasuje. Leżysz przez większość czasu nic nie robiąc, a krewni odwiedzają cię raz do roku, by u ciebie posprzątać i dać ci jakieś kwiaty – przyznam, że nie różni się to zbytnio od mojego obecnego stylu życia. Muszę się tylko wcześniej zatroszczyć o kilka szczegółów.

Aby móc być pochowanym w Polsce, na pewno potrzebne jest specjalne zezwolenie. Biorąc lekcję z moich dotychczasowych doświadczeń w zdobywaniu tu oficjalnych papierków, powinienem chyba zacząć starać się o nie już teraz – jeśli dożyję do 75. roku życia, raczej wystarczy mi czasu.

Czymś, co często spotyka się na polskich cmentarzach, a prawie nigdy na angielskich, są nagrobki zaopatrzone w zdjęcia zmarłych. Pomysł ten wydaje mi się jednocześnie wspaniały i dziwaczny. Zawsze mnie na przykład zastanawia, jak takie zdjęcia są wybierane. Zwykle nie pokazują one zmarłej osoby tak jak wyglądała tuż przed śmiercią, cofają się raczej do późno - średniego wieku, co zresztą jest zrozumiałe. Trudno byłoby wszak podjąć taki temat: "Dobra, babciu, uśmiech do porcelanki!” Zdarzyło wam się słyszeć powiedzenie: "Drzewo, z którego będzie zrobiona twoja trumna, już gdzieś rośnie"? A teraz zastanówcie się nad takim: "Czy zdjęcie, które pojawi się na twoim nagrobku, zostało już zrobione?"

Cmentarze są generalnie poważnymi i mało zabawnymi miejscami, co jest zapewne powodem tego, że ludzie wybierają poważne i mało zabawne zdjęcia swych krewnych na nagrobki. Większość z nich przypomina zdjęcia, które robi się do dokumentów, co sprawia, że nagrobek zaczyna wyglądać jak akt bardzo stałego meldunku.

Moim zdaniem to nie fair: czy ktoś, kto staje się już pełnoetatowym rezydentem cmentarza, nie powinien mieć prawa choć trochę się zrelaksować i pozostawić wymóg powagi odwiedzającym? Osobiście rozważam dodanie do mojego testamentu paragrafu zmuszającego moich pozostałych przy życiu krewnych do umieszczenia na moim nagrobku zdjęcia, na którym szympans wali mnie w głowę. Przez setki lat przypadkowi przechodnie mijający mój grób nie będą mogli powstrzymać śmiechu. Czy można lepiej przyczynić się światu?

Z drugiej strony – czemu poprzestać na zdjęciu? Do mojego nagrobka mógłby wmontować ekran, który bez ustanku pokazywałby trzygodzinny dokument o moim życiu grany przez roboty wyglądające jak obsada "Przyjaciół".

Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (83)