Na liście Zaradkiewicza zabrakło Julii Przyłębskiej. Zbigniew Ćwiąkalski: Tendencyjny wykaz
Prawicowe media opublikowały w piątek listę czynnych sędziów, którzy zostali nominowani w czasach PRL. Nie znalazła się na niej prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, chociaż została powołana na stanowisko sędziego w 1987 r.
06.12.2019 | aktual.: 06.12.2019 21:08
Brak Julii Przyłębskiej na tzw. liście Zaradkiewicza zauważył dziennikarz RMF FM Tomasz Skory.
"Melduję, że obejmująca czynnych dziś sędziów, powołanych przez PRL-owską Radę Państwa, tzw. lista Zaradkiewicza - ma niewielką lukę. Między "Przybysz" a "Przysada". Uzupełniam, bo nie chcemy przecież, żeby komuś było przykro, że został pominięty" - napisał dziennikarz na Twitterze.
Do tweeta dołączył kopię biografii Julii Przyłębskiej, z której wynika, że prezes Trybunału Konstytucyjnego została 30 stycznia 1987 r. powołana na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego w Poznaniu uchwałą Rady Państwa.
- Nie rozumiem, czemu taka lista ma służyć. Sam fakt, że sędzia uzyskał nominację w PRL nie może go dyskwalifikować. Nie ma przecież wobec tych sędziów zarzutów, że orzekali pod dyktando partii rządzącej. To automatyczne napiętnowanie wszystkich sędziów z okresu PRL. Dziś powoływani są nowi i niektórzy też potrafią być beznadziejni - powiedział Wirtualnej Polsce Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.
Były minister dodaje, że w Polsce orzeka około 10,5 tys. sędziów, więc 747 sędziów nominowanych w PRL to zaledwie około 7 proc. wszystkich sędziów.
"Tendencyjna lista"
W piątek portal wPolityce.pl opublikował listę Zaradkiewicza. To wykaz 747 sędziów orzekających aktualnie w sądach, którzy zostali powołani przez Radę Państwa PRL. O nazwiska takich sędziów wystąpił do Ministerstwa Sprawiedliwości Kamil Zaradkiewicz, sędzia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
Na liście znalazło się kilka nazwisk sędziów znajdujących się obecnie w stanie spoczynku. Nie ma za to w wykazie sędziów sądów administracyjnych, wojskowych i Sądu Najwyższego, bo - jak wyjaśnia portal - nie podlegają oni nadzorowi ministerstwa sprawiedliwości.
- To pokrętne tłumaczenie, które wskazuje na tendencyjne sporządzenie tej listy. Przecież prezes TK Julia Przyłębska, która nie znalazła się na tej liście, była kiedyś sędzią sądu rejonowego, więc Ministerstwo Sprawiedliwości ma jej dane - powiedział Wirtualnej Polsce Zbigniew Ćwiąkalski.
Publikacja listy ma być odpowiedzią na czwartkowe orzeczenie Sądu Najwyższego, w którym stwierdzono, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem bezstronnym i niezależnym od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Sędziowie orzekli także, że Izba Dyscyplinarna powołana przez neo-KRS, nie jest sądem niezawisłym i bezstronnym w rozumieniu prawa europejskiego i polskiego.
"Rozstrzygają sprawy Polaków"
- Protestujący sędziowie widzą problem w tym, że dziś demokratyczny KRS wybiera sędziów. Ale nie widzą problemu w tym, że mamy 746 sędziów, którzy rozstrzygają sprawy Polaków, a do sądów zostali powołani przed Radę Państwa PRL z Wojciechem Jaruzelskim na czele - powiedział portalowi Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości.
- Czy Rada Państwa PRL zapewniła niezawisłość tym sędziom? Jakie to rodzi skutki? Część prawników mówi o zagrożeniu chaosem w sądownictwie. My konsekwentnie mówimy, że "sądem ostatniego słowa” jest w Polsce Trybunał Konstytucyjny, który zajmuje się obecnie, na podstawie pytań prawnych prof. Kamila Zaradkiewicza, skutkami stwierdzenia niekonstytucyjności KRS - dodał wiceminister.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl