PolskaNa Kubie dojdzie do rewolucji?

Na Kubie dojdzie do rewolucji?

Rządy wojskowych, autorytaryzm połączony z
gospodarką rynkową albo rewolucja wywołana przez emigrację
kubańską z USA - to niektóre ze scenariuszy rozwoju sytuacji
politycznej na Kubie, które przewidują eksperci.

08.08.2006 | aktual.: 08.08.2006 16:26

Zobacz także galerię:

Obraz

Spekulacje na temat przyszłości Kuby pojawiły się po tym, jak kubański przywódca Fidel Castro przeszedł operację z powodu krwawienia z układu pokarmowego i przekazał tymczasowo kierowanie państwem swemu młodszemu bratu Raulowi. Jest to pierwszy przypadek scedowania władzy w czasie ponad 47-letnich rządów Fidela Castro.

Część spekulacji zakłada, że obydwaj bracia Castro już nie żyją. Fidel oddał całą władzę Raulowi - od tej pory Raula nikt nie widział, o Fidelu też niewiele słychać. Informacje przekazują do tej pory mało znani politycy - ocenił publicysta Krzysztof Mroziewicz, autor książki "Guantanamera: korespondencja z Hawany".

Jeżeli nie jest to prawdą - zastrzega publicysta - to przekazanie władzy Raulowi, który jest alkoholikiem, jest samo w sobie ryzykowne.

Niebezpieczne - dodaje Mroziewicz - mogą być także plany powrotu tysięcy amerykańskich Kubańczyków, którzy po imigracji z wyspy osiedlili się w Miami na Florydzie. Po informacjach o pogorszeniu się zdrowia Fidela Castro na ulice Miami wyszły tysiące kubańskich imigrantów, którzy demonstrowali swoją radość i przekonanie, że dni dyktatora i jego reżimu są policzone.

Juanita Castro (młodsza siostra Fidela, która wyjechała z Kuby w 1964 roku, a obecnie mieszka w Miami) ostrzega imigrantów przed hurraoptymizmem - nawet jeżeli zabraknie Fidela Castro, to wciąż pozostanie 500 tys. członków Komitetu Obrony Rewolucji. Dochodzą jeszcze oficerowie wojska i członkowie różnorakich służb - to mamy około 1 mln kadr, które nie mają gdzie uciekać. Dlatego jeżeli doszłoby do zmasowanego powrotu Kubańczyków z Miami na wyspę, to musiałby to być powrót zorganizowany siłą - wyjaśnia Mroziewicz.

Według szefa Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW, prof. Edwarda Haliżaka, jest wykluczone, by USA zdecydowały się na bezpośrednią interwencję na Kubie. Jego zdaniem, możliwe jest jednak pośrednie wsparcie dla demokratycznych przemian - wykorzystując środki polityczne, dyplomatyczne i finansowe.

_ W interesie USA jest przywrócenie takiej czy innej formy rządów demokratycznych na Kubie. Jaką metodę wybiorą - trudno w tej chwili ocenić. Mogą jednak aktywnie zaangażować się w promocję demokracji na Kubie. Ten kraj jest bowiem "cierniem" w amerykańskiej polityce zagranicznej i tamtejsze elity chciałyby się tego "ciernia" pozbyć_ - zaznaczył dyrektor ISM.

Według prof. Haliżaka, inny scenariusz jest bardziej prawdopodobny - ewolucja i transformacja od dyktatury komunistycznej w kierunku "miękkiego autorytaryzmu" politycznego z gospodarką rynkową. Odpowiada on specyfice latynoamerykańskiej. Przypomnę, że w ostatnim czasie w wielu państwach do władzy, w drodze wyboru, doszli politycy, którzy proponują tego rodzaju rozwiązania, np. w Wenezueli czy Boliwii - dodał Haliżak.

Uważa on, że gdyby na Kubie planowano wprowadzić ustrój demokratyczny, to proces ten będzie przebiegał w sposób ewolucyjny. Społeczeństwo kubańskie jest raczej przygotowane mentalnie i socjologicznie do władzy scentralizowanej - dodał.

Zdaniem Mroziewicza, armia jest "jedyną siłą, która może zapanować nad bałaganem, który szykuje się na Kubie".

Byłby to bunt armii, która odczuwa potrzebę zrewanżowania się braciom Castro za likwidację charyzmatycznego generała Arnaldo Ochoa (uznany za zdrajcę i rozstrzelany w 1989 r.) i która sprzeciwia się polityce kontynuacji w wykonaniu Raula. Ja już kiedyś to mówiłem - w momencie, gdyby coś się Fidelowi stało, to pierwszy oficer stojący obok Raula, wypali mu w łeb - przewiduje Mroziewicz.

Zdaniem Mroziewicza, w przypadku przejęcia władzy przez wojsko byłby to "rodzaj rządów wodzowskich, ale bez anachronicznego odwoływania się do komunizmu". Problem w tym - jak mówi Mroziewicz - że nie widać żadnej osobowości, która stanęłaby na czele armii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)