Na Kaukazie nie ma aniołów
Na Kaukazie panuje kult dziecka. Gdy giną rodzice, dzieci nie idą do sierocińców, bo takowych nie ma, lecz na wychowanie do rodzin lub znajomych. Tymczasem w Biesłanie (w Osetii Północnej) terroryści uderzyli w najczulszy punkt - strzelali do dzieci - podkreśla "Trybuna".
07.09.2004 07:00
Wiceprzewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Tadeusz Iwiński zapytany przez "Trybunę", czy nie obawia się, że krewni zamordowanych będą się teraz mścić na krewnych terrorystów, jeśli byli nimi Ingusze i Czeczenii, odpowiedział: "Rosyjskie przysłowie mówi, że jeśli gniew bierze ślub z zemstą, rodzi się okrucieństwo".
Zdaniem Iwińskiego, słowa te szczególnie odnoszą się do Kaukazu. "Atak w Biesłanie to pierwszy przypadek działań terrorystycznych wobec dzieci i to w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. Termin był wybrany z cała premedytacją. To jeden z elementów tego okrutnego węzła kaukaskiego, który został zadzierzgnięty przed 150-200 latami. Uczucia zemsty w tym regionie występowały i występują. Na pewno będzie to pamiętne po wsze czasy i to nie tylko na Kaukazie" - powiedział Iwiński w wywiadzie udzielonym "Trybunie".
Według Iwińskiego, tam nie ma aniołów. Czeczenia, Inguszetia, Północna Osetia, Dagestan pozostaną częścią składową Rosji. To jest poza wszelką dyskusją. "Trzeba - i to wymaga wspólnych działań międzynarodowych - z jednej strony starać się odcinać źródła finansowania terroryzmu, z drugiej - zmniejszać bazę społeczną dla terroryzmu" - podkreślił Iwiński. (PAP)