Na infolinię Centrum Szymona Wiesenthala dzwonią dziennikarze
Jedynie dziennikarze dzwonili do godz. 15 na
uruchomioną rano specjalną infolinię, zbierającą
informacje o Polakach kolaborujących z Niemcami lub biorących
udział w pogromach Żydów - poinformowano pod numerem tej
infolinii, uruchomionej przez Centrum Szymona Wiesenthala z
siedzibą w Jerozolimie. Podobne linie działały też w krajach nadbałtyckich, w Rumunii
i w Austrii w ramach prowadzonej przez Centrum operacji "Ostatnia
szansa".
16.06.2004 | aktual.: 16.06.2004 16:24
Przekazane za pośrednictwem infolinii informacje mają być oceniane i weryfikowane w Jerozolimie, a następnie przekazywane Instytutowi Pamięci Narodowej. Za informacje, prowadzące do skazania osób winnych, informator ma otrzymać 10 tys. euro.
Uruchomienie takiej infolinii to bardzo dobry pomysł. Jeżeli są jeszcze jacyś świadkowie hitlerowskiego ludobójstwa i mogą złożyć zeznania, które zwiększą naszą wiedzę o tym, co się działo, a być może wręcz przyczynią się do postawienia przed sądem ewentualnie żyjących jeszcze, a nieukaranych sprawców ludobójstwa, to jest to korzystne - tłumaczył publicysta żydowskiego miesięcznika społeczno- kulturalnego "Midrasz" Konstanty Gebert.
W jego opinii nadal jest sens ścigania sprawców ludobójstwa z czasów II wojny światowej. Jeżeli w prawie międzynarodowym i w prawie polskim funkcjonuje zasada nieprzedawniania pewnych zbrodni, w tym zwłaszcza zbrodni przeciw ludzkości, to dzieje się tak dlatego, że interes społeczny wymaga, żeby te zbrodnie były karane ze względu na ich szczególnie odrażający charakter - wyjaśnił Gebert.
Dodał, że wielokrotnie toczyły się debaty o ewentualnym przedawnieniu zbrodni wojennych. Jednak zawsze przeważały argumenty przeciw uznaniu takich zbrodni za przedawnione - nawet jeśli pod uwagę jest brany fakt, że zbrodniarze, jeśli żyją, są dziś osobami w bardzo podeszłym wieku.
Czymś innym jest postawienie zarzutów i postawienie osoby przed sądem, a czymś innym forma, w jakiej zostałaby wymierzona sprawiedliwość. Wyobrażam sobie, że sąd stwierdza winę kogoś, po czym odstępuje od wymierzenia kary więzienia ze względu na podeszły wiek, stan zdrowia czy inne okoliczności. Takie precedensy w orzecznictwie się zdarzały i każdą sprawę należy rozpatrywać według jej indywidualnych okoliczności - powiedział Gebert.
Według niego, podobna infolinia w krajach nadbałtyckich "doprowadziła do istotnego zwiększenia naszej wiedzy oraz do stawiania zarzutów kilku podejrzanym". Gebert uważa jednak, że sytuacja w Polsce jest inna niż w krajach nadbałtyckich. W Polsce zbrodnie hitlerowskie były ścigane jeszcze w trakcie trwania wojny przez podziemne polskie sądownictwo, a następnie bardzo konsekwentnie w okresie PRL. Przypuszczać więc należy, że ewentualnych podejrzanych, którym można postawić zrzuty, jest w Polsce proporcjonalnie nieporównywalnie mniej niż na Litwie. Więc można się liczyć z tym, że ta akcja nie przyniesie tak obfitego plonu - uznał Gebert.
W najbliższym czasie w polskich mediach będą publikowane ogłoszenia o numerze infolinii.