Na deklaracjach członkowskich PO podrabiano podpisy
Biegli analizujący autentyczność podpisów na deklaracjach członkowskich gorzowskich struktur PO stwierdzili, że na części z nich znajdują się podrobione podpisy. Prokuratura zajmująca się sprawą tzw. martwych dusz przesłuchała już ok. 200 osób.
16.11.2011 | aktual.: 16.11.2011 11:38
Jak poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Dariusz Domarecki, z dotychczas przesłuchanych osób kilkadziesiąt zakwestionowało autentyczność swoich podpisów na partyjnych dokumentach.
- Analizę porównawczą podpisów zlecono biegłym z dziedziny pisma ręcznego. Z uzyskanych dotychczas opinii wynika, że 37 podpisów nie złożyły osoby, których dane znajdują się na tych dokumentach - powiedział Domarecki.
Dochodzenie prowadzone jest pod kątem ewentualności fałszowania podpisów. Śledczy uzyskali od partii dokumenty i na ich podstawie wzywają na przesłuchania członków tego ugrupowania. Łącznie zamierzają zapytać o autentyczność deklaracji ok. 300 osób.
Prokuratura Rejonowa w Gorzowie nie przedstawiła jeszcze nikomu zarzutów w opisywanej sprawie. Jak powiedział Domarecki, cały czas trwają przesłuchania i ustalanie okoliczności, w jakich dochodziło do fałszowania deklaracji, w tym sposobu uzyskiwania danych osobowych pokrzywdzonych.
Rzecznik przypomniał, że za fałszowanie podpisów na dokumentach Kodeks karny przewiduje karę do pięciu lat więzienia.
W lipcu br. w prasie pojawiły się informacje, że w Gorzowie do PO zapisywano osoby bez ich wiedzy - dziennikarze nazwali te nieprawidłowości "aferą martwych dusz". Krótko po tych publikacjach zarząd lubuskiej Platformy Obywatelskiej rozwiązał struktury tej partii w mieście, sprawą zajęła się także prokuratura.
Dopiero pod koniec października br. nastąpiło powołanie nowych władz partii w tym mieście. Na posiedzeniu koła założycielskiego na przewodniczącą gorzowskiej Platformy została wybrana nowa poseł do sejmu Krystyna Sibińska.
- Cieszę się, że to postępowanie w końcu zbliża się do końca. Teraz jest kwestia wyjaśnienia kto to zrobił. Uważam, że wszelkie konsekwencje prawne, jak też partyjne, powinny być wyciągnięte. Nie robimy wewnętrznego śledztwa - nie jest to nasze zadanie. Wszystkie dokumenty są przekazane prokuraturze - powiedziała w środę Sibińska.