Na czym polega Uniwersytecki System Oszukiwania Studentów?
W piątek ruszyła ostatnia tura zapisów na zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim, a można to zrobić jedynie przez internet, wykorzystując system USOS - Uniwersytecki System Obsługi Studentów. Wśród żaków panika: na stronie nie można się zalogować, serwery są przeciążone, na większości zajęć, nawet tych obligatoryjnych, brak już miejsc. Władze Uniwersytetu tłumaczą, że nie dostały żadnych niepokojących sygnałów, a zdesperowani studenci rozwijają skrót jako: Uniwersytecki System Oszukiwania Studentów.
12.10.2009 | aktual.: 12.10.2009 18:18
Przeciążenie serwerów to największa bolączka USOS. - Na wydziałach wiszą ogłoszenia, od kiedy można się zapisywać na zajęcia, próbujesz więc wejść na stronę, ale ona nie działa - opowiada Mikołaj, student II roku iberystyki. - Może jakbym miał w domu internet, tobym czatował przy komputerze do późnej nocy. A tak mam chodzić do kafejek w pidżamie? - pyta. - Nauczony już złym doświadczeniem zapisuję się na zajęcia o drugiej w nocy. Wcześniej system nie działa, więc nawet nie próbuję - relacjonuje Stanisław Niemojewski, student IV roku socjologii na UW.
Razi też brak wewnętrznej koordynacji na uczelni. - System nie wie, co się dzieje na wydziałach, a wydziałów nie interesuje USOS - komentuje Marta Czajka, studentka IV roku filologii polskiej. W tym roku powinna zaliczyć cztery obowiązkowe przedmioty, nie mogła się jednak na nie zapisać, ponieważ zabrakło miejsc w grupie. Władze wydziału nie poinformowały zarządców USOS o pierwszeństwie w zapisach tych studentów, którzy muszą zaliczyć konkretne przedmioty w ramach toku studiów. Zapisali się na nie również studenci z innych specjalizacji i zajęli miejsca.
Studentów przerażają również znikające stopnie. By zaliczyć rok, oceny w USOS-ie i w indeksie muszą być takie same. Ale nie zawsze tak jest. - Drugą połowę września przebiegałem, załatwiając wpisy, składając podania, ponieważ nauczyciel zapomniał wpisać moją ocenę egzaminacyjną do komputera. Jednak to nie on ponosi konsekwencje, ale ja, bo marnuję czas na durnoty - opowiada Alek, student stosunków międzynarodowych.
Kiedy dwa lata temu wprowadzano USOS, władze zachwalały, że rozwiąże on problem niekończących się kolejek pod sekretariatami wydziałów i rozbudowanej biurokracji. Jak na razie świetnie sprawdza się jedynie jako straszak na studentów.
W ankiecie oceniającej działanie UW studenci narzekają, że system jest niewydolny, serwery przeciążone, a zajęcia, na które zdążyli się zapisać, znikają z sieci. Zaś w internecie roi się od rozpaczliwych wpisów zaczynających się od zdania: "Mam problem z USOS-em". Powstała też strona internetowa "USOS dziełem szatana".
Jak tłumaczy Anna Korzekwa, rzeczniczka UW, władze uczelni ciągle pracują nad jego udoskonaleniem. - Jeśli ktokolwiek napotyka na trudności związane z obsługą systemu, powinien udać się właśnie do swojego pełnomocnika na wydziale z prośbą o wyjaśnienia - mówi.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes/Warszawa: Rynek Starego Miasta nie dla muzyka