Na berlińskich cmentarzach nadal widać ślady podziału miasta
Wzniesienie przez władze NRD w sierpniu 1961 roku muru berlińskiego sprawiło, że po przeciwnych stronach politycznej barykady znaleźli się nie tylko żywi mieszkańcy miasta, lecz także zmarli, spoczywający na berlińskich cmentarzach. Do dziś trwa rekonstrukcja tych nekropolii.
Mur podzielił na prawie trzydzieści lat dawną stolicę Niemiec na dwie odizolowane od siebie i pilnie strzeżone części - Berlin Wschodni i Zachodni. Na terenie "pasa śmierci", zaminowanego i kontrolowanego przez uzbrojoną straż graniczną obszaru pomiędzy graniczącym z Berlinem Zachodnim murem a wewnętrzną linią zasieków, znalazły się nie tylko berlińskie ulice i domy, ale także kilka cmentarzy, szczególnie w północnej części Berlina.
Budując graniczne umocnienia, których celem było uniemożliwienie obywatelom NRD ucieczki z własnego kraju, komunistyczne władze nie oszczędzały historycznych nekropolii. Dopiero po upadku reżimu Ericha Honeckera na jesieni 1989 roku i zjednoczeniu Niemiec rozpoczęto prace, których celem jest przywrócenie zniszczonym cmentarzom pierwotnego wyglądu. Ratowanie zabytkowych grobów jest jednak zadaniem żmudnym i kosztownym. W wielu wypadkach na ratunek jest już za późno.
Na cmentarzu św. Jadwigi w dzielnicy Wedding na północy miasta odsłonięto w sierpniu tablicę pamiątkową w miejscu, gdzie do 1968 roku znajdował się grobowiec Atanazego hrabiego Raczyńskiego. Polski dyplomata w służbie pruskiej i kolekcjoner sztuki, założyciel Galerii Raczyńskich, zmarł w 1874 roku w Berlinie.
Gdy NRD-owscy żołnierze rozpoczęli 13 sierpnia 1961 roku wznoszenie muru, grobowiec arystokraty znalazł się w bezpośrednim sąsiedztwie umocnień. Początkowo wykorzystano budowlę jako element linii granicznej, a po siedmiu latach - w ramach rozbudowy muru - grobowiec rozebrano.
Stoimy w miejscu, w którym zabliźnia się jedna z najboleśniejszych ran tamtego czasu, straszliwego doświadczenia dokonanego z dnia na dzień podziału, za którego pokonanie, za próbę połączenia się z bliskimi, wyrwania się ku wolności, która była tuż za murem, wielu zapłaciło cenę najwyższą. Barbarzyństwo dotknęło też szczątków Atanazego - powiedział dyrektor muzeum narodowego w Poznaniu Wojciech Suchocki podczas uroczystości odsłonięcia płyty.
Podobny los stał się udziałem setek innych grobów, utrudniających NRD-owskim pogranicznikom kontrolę "pasa śmierci". Zrównane z ziemią grobowce uległy zagładzie.
Jeszcze większe straty poniósł założony przez Fryderyka Wielkiego w 1748 roku cmentarz wojskowy Invalidenfriedhof. Z 6 tysięcy grobowców ocalało niewiele ponad 200. Żołnierze ochrony pogranicza budowali z cmentarnych płyt wiaty chroniące ich przed deszczem i śniegiem - opowiada przewodnik Peter Eichhorn. Przez środek nekropoli przeprowadzono betonową drogę dla patroli samochodowych.
Wizyta na cmentarzu możliwa była raz w miesiącu, po złożeniu - z kilkutygodniowym wyprzedzeniem - podania. Władze NRD planowały całkowitą likwidację cmentarza, jednak ostatecznie nie doszło do realizacji tego planu.
Wschodnioniemieccy komuniści uznali pruskich generałów z przełomu XVII i XIX wieku, a szczególnie Gerharda von Scharnhorsta, za "postępowych", co zdecydowało o zachowaniu ich grobowców. Pruski generał był autorem wprowadzanej od 1807 roku radykalnej reformy pruskiej armii, polegającej m.in. na zniesieniu kar cielesnych i umożliwieniu mieszczaństwu karier wojskowych. Imponujący grobowiec Scharnhorsta dłuta Christiana Daniela Raucha stanowi obecnie centralny punkt nekropolii.
Ze względu na skomplikowaną przeszłość rekonstrukcja cmentarza nie przebiega bezproblemowo. W czasie II wojny światowej na Invalidenfriedhof pochowano kilku zbrodniarzy hitlerowskich. Był wśród nich zmarły w 1942 roku w wyniku zamachu w Pradze Reinhard Heydrich. Na rozkaz aliantów wszystkie nazistowskie groby zlikwidowano w drugiej połowie lat 40. Jednak obecnie podejmuje się próby odbudowy niektórych kontrowersyjnych grobów. O prawo do tablicy pamiątkowej dla swego ojca ubiega się córka Fritza Todta, hitlerowskiego ministra do spraw uzbrojenia i amunicji.
Mieszkańcy okolicznych domów odzwyczaili się od traktowania tego terenu jako nekropolii. Trawnik, gdzie do czasu budowy muru znajdowały się groby, wykorzystuje się jako teren do spacerów z psem lub jazdy na rowerze. Położona nad kanałem łąka staje się w lecie miejscem pikników.
Stale ulepszając graniczne umocnienia, władze NRD nie cofały się nawet przed niszczeniem kościołów, przeszkadzających w realizacji planów całkowitego odizolowania Berlina Wschodniego od Zachodu. W 1985 roku saperzy wysadzili w powietrze ewangelicki Kościół Pojednania przy Bernauerstrasse. Na pobliskich cmentarzach św. Zofii i św. Elżbiety dewastacji uległo wiele zabytkowych grobów. Zbudowana po zjednoczeniu Niemiec symboliczna kaplica przypomina dziś o tych wydarzeniach.
Jacek Lepiarz