Na Bałtyku zatonął szwedzki statek
Na Bałtyku między wyspami Oland i
Gotlandia zatonął, przy bardzo silnym
sztormie, szwedzki statek "Finnbirch", który przez kilka godzin
dryfował bezwładnie na morzu, leżąc na burcie - podały szwedzkie
morskie służby ratunkowe.
Spośród 14-osobowej załogi, szwedzkie śmigłowce ratunkowe zdołały do godziny 1:00, 2 listopada, uratować trzynastu marynarzy. Dwóch z nich podniesiono ze zrzuconej z helikoptera pneumatycznej tratwy ratunkowej.
Ok. 21.00 do akcji przyłączył się śmigłowiec fińskiej służby ratowniczej. Wydobyci z morza rozbitkowie są mocno wychłodzeni i transportuje się ich do szpitala w Kalmarze.
Los ostatniego członka załogi jest na razie nieznany.
Obok helikopterów w akcji ratunkowej uczestniczą też cztery statki handlowe, które starają się oświetlić reflektorami miejsce zatonięcia "Finnbircha", by ułatwić poszukiwania rozbitków.
Po przewróceniu się 156-metrowej długości statku typu ro-ro, załoga - czterech oficerów szwedzkich oraz dziesięciu marynarzy filipińskich - nie mogła już skorzystać z łodzi ratunkowych.
Na morzu szaleje sztorm, fale dochodzą do prawie pięciu metrów. Temperatura powietrza w rejonie katastrofy wynosi ok. + 1 stopnia C., a temperatura wody prawie 10 stopni.
Przewrócony statek miał na swym pokładzie kontenery i naczepy samochodów ciężarowych.
Prawdopodobną przyczyną katastrofy było przesunięcie się ładunku.
Michał Haykowski