My do pracy w UE, Polacy z Kazachstanu do nas
"Metro" pisze, że fachowcy z rządu wpadli
na pomysł, jak rozwiązać problem emigrujących za pracą rodaków.
Chcą szybko ściągnąć do ojczyzny kilkanaście tysięcy Polaków od
pokoleń mieszkających w Kazachstanie.
24.11.2006 | aktual.: 27.07.2007 11:22
Działający przy premierze Jarosławie Kaczyńskim zespół fachowców chce ułatwić naszym rodakom z Kazachstanu szybki powrót do Polski. Według obliczeń naszych władz i polskiej diaspory w tym kraju, do przyjazdu nad Wisłę chętnych byłoby od 10 do 15 tys. osób na ogólną liczbę 50 tys. naszych rodaków żyjących w Kazachstanie. Są to potomkowie Polaków, którzy do tego kraju zostali deportowani przez Stalina w latach 30. i 40.
Obowiązujące w tej chwili przepisy o repatriacji są mało zachęcające i sprawiają, że z Kazachstanu przyjeżdża do nas co roku tylko około 300 osób - mówi dr Paweł Hut z Instytutu Polityki Społecznej, który pracuje w rządowym zespole.
Teraz Polak z Kazachstanu musi najpierw złożyć wniosek w polskiej ambasadzie w Astanie i czekać na odzew jednej z polskich gmin, które zgodzą się go przyjąć. Samorząd musi takiemu Polakowi lub całej rodzinie przygotować mieszkanie i pracę, co często nie jest takie proste - podaje dziennik.
Najczęściej nasi rodacy dostają wizę i pozostawia się ich swojemu losowi - mówi Hut.
Powrót do ojczyzny ma ułatwić przygotowywana właśnie nowa ustawa o repatriacji. Ciężar sprowadzenia Polaków do ojczyzny powinny przejąć władze centralne - zdradza jej założenia rozmówca dziennika. Najważniejsze jednak, aby stworzyć dla tych ludzi program adaptacyjny, który pomoże im dostosować się do warunków życia w zupełnie innym kraju - dodaje.
Taki program miałby polegać m.in. na zorganizowaniu szkoleń zawodowych i powołaniu wolontariuszy, którzy na początku pobytu pomagaliby repatriantom w załatwianiu najprostszych rzeczy. Jakie mogą być koszty wprowadzenia nowych przepisów repatriacyjnych? Myślę, że roczny koszt pozwalający na adaptację jednej dorosłej osoby wyniósłby ok. 50 tys. zł - oblicza Paweł Hut.
Gdyby do Polski chciało powrócić 10 tys. naszych rodaków, musielibyśmy więc wydać na ich powrót ok. 50 milionów złotych. Te koszty rozłożyłyby się jednak na kilka lat. Mało prawdopodobne, aby wszyscy chcący wrócić do kraju zjechali tu w ciągu jednego roku - podkreśla "Metro". (PAP)