Muzyka z samej góry
To niespotykane. Między Odrą a Bugiem wielu znakomitych muzyków coraz częściej opowiada o spotkaniu żywego Boga. Są coraz popularniejsi. Tylko nie w katolickich rozgłośniach. Dlaczego?
21.04.2006 12:03
Na moim osiedlu mieszka piekarz. Co niedzielę widzę go w kościele. Ale nigdy nie zauważyłem, by piekł katolickie bułki. Ma świetne kajzerki i grahamki. I tak jest z muzyką. Nie ma muzyki chrześcijańskiej. Jest muzyka grana przez chrześcijan. A to już nie to samo...
Antonina Krzysztoń od lat śpiewa o tym, co nosi w sercu: – Jestem na scenie 27 lat i zawsze mówiłam, z której jestem drogi. Śpiewam to, co jest mi bliskie. Mówi się „muzyka chrześcijańska”, a ja nie chcę być w żadnej szufladzie. Ja po prostu śpiewam o rzeczach, które są mi bliskie. Jestem katoliczką, ale na koncerty zapraszam wszystkich, niezależnie od ich drogi. Różnie było z moją wiarą, ale odkąd pamiętam, śpiewałam o rzeczach, w które wierzę.
Uwiedzeni
Od kilkunastu lat między Odrą a Bugiem obserwujemy niespotykane nigdzie na taką skalę zjawisko. Znani i popularni muzycy coraz głośniej przyznają się do swoich chrześcijańskich korzeni. Czy jest w Polsce ktoś, kto odważyłby się drogą logicznych rozumowań wytłumaczyć nieoczekiwane nawrócenia: Tomka Budzyńskiego (lidera punkowej Siekiery i Armii), Darka Malejonka (HOUK, Izrael), Piotra Żyżelewicza (Voo Voo) czy Roberta Friedricha (gitarzysty Acid Drinkers, Flapjacka)? Powiało ze strony, z której niewielu spodziewało się świętości i świadectwa. Fascynujący jest sposób, w jaki Bóg „dobrał się” do muzyków. Niewiele tu cukierkowych, łzawych melodramatów. Żadnej sielanki. Bóg uwiódł ich swą miłością, ale pokazał jednocześnie prawdę o nich samych. Brutalną, bolesną, obnażającą, ale, jak się okazuje, wyzwalającą. Dzięki temu ich świadectwo jest wiarygodne.
Adam Szewczyk, gitarzysta i kompozytor zespołu Magdy Anioł, opowiada: – Boli mnie, i to bardzo. Jest obszar w moim życiu, w którym poniosłem klęskę. Wiele łez, nieprawdopodobne cierpienie. Nie mam zamiaru się usprawiedliwiać. Ale też nie czuję się lepszy od złodziei, morderców, narkomanów czy innych życiowych połamańców. A do takich przecież ludzi przyszedł Jezus! I tacy bywają wiernymi świadkami Jego wielkiej miłości. Dlatego, mimo ogromnego bólu, mogę stanąć na scenie i powiedzieć: „Jezus jest moim Panem”. A sama Magda – też przeżyła okres, gdy beztroski śmiech zamarł jej na ustach. „W moim życiu pojawiły się potężne problemy i dramaty, a nad chaosem, który wdarł się w moje życie, nie potrafiłam już zapanować. Myślałam, że już nigdy nie wstanę. Wstałam. Zmartwych – wstałam. To Jezus podał mi rękę”.
Jezus Chrystus kocha NRD
Rodzime media otworzyły usta ze zdumienia, bo muzycy coraz częściej zaczynali przyznawać się do swoich słabości. Tomek Budzyński – rockowy idol, który za samo wejście na scenę w Jarocinie otrzymał gromki śpiew tysięcy gardeł „Sto lat”, w jednej z piosenek śpiewa o sobie „głupek taki jak ja”. – Aż piętnaście lat musiało minąć, bym nabrał do siebie takiego dystansu. Jestem jak NRD. Z czym się nam ono kojarzy? Z zacofaniem, wstydem. W każdym człowieku tkwi taka wiocha, takie NRD, z którego się wszyscy nabijają i którego on sam się wstydzi. Człowiek zakrywa to wszelkimi maskami. A ja? Zdejmuję je. Bo Jezus Chrystus kocha NRD. Kocha człowieka takim, jakim on jest. Razem z tą wiochą. Każdy chce być RFN, ale to mu nie wychodzi... A Jezus mówi: „Ja nie chcę, żebyś był RFN-em, chcę, żebyś był sobą! Odkryłem po raz kolejny Kościół. Zobaczyłem jego prawdziwe bogactwo, największe skarby. Przecież to jest ta perła, za którą kupiec sprzedał wszystko! Jestem dopiero na początku tej drogi. Bóg uwiódł mnie miłością, a ja
dałem się uwieść. Co tu dużo gadać: jesteśmy jak niemowlęta. Tak jak mówi święty Paweł. My musimy pić jeszcze mleczko, bo nie można nam dać nawet żadnego stałego pokarmu, bo byśmy się udławili. Wszystko powolutku. Jaki Kościół jest dobry, że daje nam to mleko powoli! Jesteśmy wyrwani z paszczy smoka. Taka jest prawda o nas. Czemu Panu Bogu spodobało się przyjść do takich ludzi jak my? Nie wiem. To właśnie przypowieść o perle idealnie pasuje do historii życia wielu muzyków. Viola Brzezińska, wokalistka, która zwyciężyła w prestiżowym koncercie debiutów w Opolu, wygrała popularną telewizyjną „Szansę na sukces”, świadomie odrzuciła wiele intratnych ofert znanych polskich zespołów. Nie chciała śpiewać w grupie Ich Troje, wybrała śpiewanie o... Trójcy Świętej. – Nie chcę być sławna i zniewolona opinią mediów, chcę śpiewać o Jezusie. Jestem szczęśliwa w tym, co robię – uśmiecha się dzisiaj.
Magda Anioł na śpiewanie o Bogu zdecydowała się u szczytu swej popularności, po licznych nagrodach za śpiewanie muzyki country. Podobnie Mieczysław Szcześniak, Robert Friedrich, czy wokalista Chili My Adam Krylik. To był ich świadomy wybór. Odnaleźli perłę. Adam Nowak, lider Raz, Dwa, Trzy, opowiada: – Do wiary wróciłem, szukając ratunku, by nie umrzeć. Po wielu latach poszukiwań spotkałem kobietę, która później została moją żoną. Byliśmy ludźmi, którzy się pogubili i jako dwaj topielcy podaliśmy sobie tę samą brzytwę. Brzytwą tą, albo może lepiej – deską ratunku, która nas uratowała, choć także w słuszny sposób poraniła nam palce, była wiara. W wielu domach przez jazgot telewizora i odgłos wyjących alarmów samochodowych przebijają się słowa: „Zapytaj mnie, czy się boję / czegóż miałbym się bać / słowa są Twoje, życie jest Twoje, wszystko jest Twoje / czegóż miałbym się bać?”. Śpiewa je obcięty na jeża facet w marynarskiej bluzie.
Podobne świadectwa od lat znajdziemy w magazynie muzycznym „RUaH” i na stronie internetowej www.ruah.pl. Opowiadają je muzycy różnych stylów i klimatów: jazzu (Beata Bednarz, Ewa Uryga, Joachim Mencel, Robert Cudzich, Michał Kulenty), folku (Joszko i Józef Broda, 30/40/70), gitarowego rocka (Chili My, Frühstück, Katolika Front), ostrego grania (2 Tm 2,3, Triquetra, Anastasis, Pneuma, 3 siostry), reggae (Darek Malejonek, Izaiash, Ave Lion), gospel, czy świetnie zaaranżowanego popu (Viola Brzezińska, TGD, Saruel, Deus Meus). Pod strzechy trafiły albumy Arki Noego. Tylko pierwszą płytę maluchów kupił prawie milion Polaków. Marcin Pospieszalski – znakomity jazzman, laureat Fryderyków, zjawisko muzyków, chrześcijan podsumował jednym zdaniem: – Dziękujmy Bogu za to, że dał nam profesjonalistów!
Papka
Tymczasem w wielu katolickich rozgłośniach nie usłyszymy tej muzyki. Jedna z nich (sieć radiowa Plus) zachęca do słuchania swych audycji hasłem „Łagodne przeboje”. Powiem szczerze, wiele razy moje duchowe życie wisiało na włosku. Gdy otwierałem Biblię, szukałem w niej wszystkiego, tylko nie „Łagodnych przebojów”. Chrześcijaństwo to sprawa życia lub śmierci. „Obyś był zimny lub gorący” – woła Bóg. Tymczasem słuchając wielu stacji katolickich mam wrażenie, że sól traci smak...
„Chrześcijanie zrobili wszystko, aby wyjałowić Ewangelię; można powiedzieć, że zanurzyli ją w neutralizującym płynie” – dramatycznie woła teolog Paul Evdokimov. „Stępione zostało wszystko, co uderzające, wykraczające poza zwyczaj, wstrząsające. Religia stała się nieszkodliwa, spłaszczona, grzeczna i rozsądna – i przez to niestrawna. Kościół nie jest już, jak w pierwszych wiekach, triumfalnym pochodem Życia przez cmentarze świata”… Witamy, tu rozgłośnia diecezjalna. A dla państwa śpiewa Elton John...
Młodzież tłumnie garnęła się do Jana Pawła II czy brata Rogera, bo widziała w nich wyrazistość. Byli orędownikami prawdy: często bolesnej, idącej pod prąd. I to przyciągało ludzi jak magnes. Dlaczego chcemy „sprzedawać” chrześcijaństwo w wersji light? Nieszkodliwe, spłaszczone, grzeczne?
Dziennikarz Dariusz Ciszewski i znany muzyk Janusz Yanina Iwański od pięciu lat prowadzą autorską listę „Muzyczne dary”. To przegląd najciekawszych piosenek granych przez chrześcijan. Audycja jest coraz bardziej popularna i poszukiwana. Zaczynali od trzech stacji, dziś transmitują. ich dwadzieścia trzy rozgłośnie. Notowania listy obejrzeć można również w telewizyjnym „Raju”. Jednak na ich biurku leżą też odmowne odpowiedzi. Prawdziwą perełką jest pełna dyplomacji odpowiedź katolickiego Radia VOX: „Witam. Bardzo dziękuję za przedstawienie swojej oferty. Ale, jak państwo wiedzą, jesteśmy siecią sformatowaną muzycznie w gatunku oldies, dlatego muszę Państwu podziękować”.
– Zwracaliśmy się do wielu stacji. Sporo odmówiło – opowiada Dariusz Ciszewski. – Dlaczego? Wystarczy przeczytać hasło „Łagodne przeboje”. Co to jest? Czuję, że stacja radiowa, która obiera sobie takie motto, ignoruje przekaz zawarty w utworach zaangażowanych i ucieka od swojej misyjności. I wtedy muzyka prezentowana na antenie zamienia się w jeden wielki hipermarket, który manipuluje słuchaczem, znieczula go swoją łagodnością. Pamiętajmy, co uczynił Jezus w Wielki Piątek. Tu wrzało, była potężna walka. Czynienie z tego łagodności jest rozmiękczaniem chrześcijaństwa, wykroczeniem poza obszar misyjności stacji, która z nazwy jest katolicka. Jezus nie powiedział: przyszedłem na ziemię wprowadzić łagodne przeboje. On przyszedł rzucić ogień. Co ciekawe, na naszej liście od wielu tygodni święci triumfy piosenka reggae „Serce proroka” Izaiasha. To bezkompromisowe wyznanie, w którym wokalista, młodziutki jezuita, śpiewa: „Walka trwa, polem walki jest kultura”. To jakiś znak czasu! Pokazuje, czego chcą słuchać
młodzi. Moja wypowiedź nie jest skierowana przeciwko komukolwiek. Nie oskarżam. Po raz kolejny pukam do drzwi i zapewniam: utwory chrześcijan nikomu nie zaszkodzą. Mogą pomóc. To nie jest muzyka dewocyjna. To często piosenki z najwyższej półki, zaangażowane, prawdziwe, szczere”.
Radia katolickie powinny być sformatowane. Na Jezusa Chrystusa. Inaczej zawsze będą nieudolną kopią Zetki, czy RMF-u. Tylko, powiedzmy sobie szczerze, po co? Chrześcijanie nie powinni mieć żadnych kompleksów. – Maryja dziewicą? Wniebowstąpienie? Zmartwychwstanie? To są same niewiarygodne historie, przy których Marsjanie są kaszką z mleczkiem… Przyzwyczailiśmy się niestety do tego. Dla ludzi zmartwychwstanie nie jest już cudem. Dla mnie jest. Dla mnie skandalem jest na przykład to, że w czasie Eucharystii spożywam ciało i krew mojego Boga – opowiada kompozytor Michał Lorenc. Muzyka chrześcijan jest takim skandalem. Eksperyment Józefa
Gdy warszawskie Radio Józef zdobyło się na szalony pomysł emisji jedynie muzyki granej przez chrześcijan, wielu zapowiadało medialną klapę. Tymczasem okazało się, że słuchalność nie spadła. Co więcej: przybyło ludzi słuchających audycji przez internetowe łącza – opowiada Patrycja Michońska. – Zaczęliśmy puszczać piosenki muzyków przyznających się do swej wiary. Na przykład Anny Marii Jopek. Rozszerzamy repertuar, ale trzymamy się cały czas tego kręgu muzyków. Przygotowywaliśmy na to słuchaczy przez kilka tygodni. Jak reagowali? Różnie. Dostajemy maile, że to fantastyczna muzyka, często ktoś pyta, gdzie można kupić płyty, ale są też maile pełne jadu. Rozumiem je: gdy 13 lat temu zaczynałam pracować w radiu i usłyszałam, że mam emitować muzykę chrześcijan, złapałam się za głowę. Broniłam się przed tym rękami i nogami. Dopóki nie poznałam tej muzyki – śmieje się Patrycja. – Przekonała mnie na początku muzyka zagraniczna. Jej jakość nie różniła się niczym od muzyki „świeckiej”. Gdyby puścić komuś dwie piosenki:
chrześcijańską i „świecką”, gdyby nie słuchał tekstu, nie rozpoznałby, która jest która. Nie różnią się wykonaniem, masteringiem, aranżacjami.
Znakomitym przykładem jest chór TGD (Trzecia Godzina Dnia). Ich porywające koncerty przyciągają tłumy. Dopracowane, dopieszczone, nowocześnie zaaranżowane (to dzieło Pawła Zareckiego – Fryderyk 2003 w kategorii „producent roku”) i – co najważniejsze – zaśpiewane z prawdziwą pasją płyty trafiły do wielu domów. Gdyby utwory chóru nie opowiadały o Panu Bogu, z miejsca oblegałyby listy przebojów. Zespół często gości ze swymi świątecznymi recitalami na antenie telewizji. To chór młodych chrześcijan różnych Kościołów. To kolejny znak rozpoznawczy tej sceny. Spotykają się na niej przedstawiciele różnych wyznań. Opowiadają o tym samym Bogu. Świetnym przykładem jest grupa New Life M., złożona w połowie z katolików, w połowie z protestantów. Muzyka łączy. Wiedział o tym doskonale śp. biskup Jan Chrapek, gdy inaugurował ekumeniczny festiwal Song of Songs w Toruniu.
Uczniowie zbaranieli
Gdy przed laty znani muzycy polskiego undergroundu zaczęli opowiadać o swym doświadczeniu Boga, media i środowisko muzyczne otworzyły usta ze zdziwienia. Teraz to, na co przed laty zdobyli się muzycy grupy 2 Tm 2,3, czynią młodzi hip-hopowcy. Przełomu dokonał ku zaskoczeniu, a nawet zgorszeniu wielu, sam Jan Paweł II, przyjmując i błogosławiąc w Watykanie znany skład breakdance: Kwiatka, Wezyra i Bożka. Po występie nie tylko ich pobłogosławił, ale nazwał ich też artystami! – cieszy się Maciek Syka, chłopak wychowany przez hip-hopową ulicę. I nagle okazało się, że w Polsce istnieje wiele grup hip-hopowych, których inspiracją jest Ewangelia. Ich rymowane teksty są często poruszającym świadectwem nawrócenia chłopców w szerokich spodniach i bluzach. „Niech nie powtórzy się historia pisana przez lata, Miłość jest lekarstwem na zło tego świata!” – rymuje Full Power Spirit, a słuchają ich tysiące młodych w gimnazjach, do których coraz częściej zapraszana jest grupa. Uczniowie baranieją: przyszli na hip-hopowy
koncert, a ze sceny padają jednoznaczne deklaracje o Jezusie Chrystusie.
Gdy Ryszard Sadłoń, organizator festiwalu „Stróże poranka”, zaprosił do Chorzowa na szkolne rekolekcje grupę Anastasis, młodzi byli zdumieni. Usłyszeli potężną dawkę metalowej muzyki i oparte na Słowie Bożym teksty. Wieczorem prawie setka uczniów dobrowolnie pobiegła na klubowy koncert grupy! Pod sceną szaleli spoceni młodzi ludzie w koszulkach Korna i Marylina Mansona. Słuchali słów Ewangelii. Może pierwszy raz w życiu?
Czy Pan Bóg potrzebuje wielkich koncertów, świateł, telebimów? – zapyta ktoś. – Czuję jedno – odpowiada Mateusz Otremba, znany na scenie jako Mate.O – to ja potrzebuję Pana Boga. A koncert, światła są tylko odpowiedzią na tę moją tęsknotę. I myślę, że choć to jest bardzo ważne, nie jest istotą koncertów. To tylko narzędzia. On jest najważniejszy. Reszta jest tylko komentarzem, nieudolną opowieścią o tej miłości. Akcje są tylko akcjami. A Pan szuka ludzi, którzy kochają Go ponad wszystko.
Myślę, że wielu takich znalazł między Odrą a Bugiem. Ku zaskoczeniu mediów, wielu z nich trzyma w ręku gitary.
Marcin Jakimowicz
O najświeższych wydarzeniach, koncertach i płytach muzyków chrześcijan dowiesz się, klikając na stronę: www.ruah.pl