PolskaMuszą ograniczyć operacje - co będzie z pacjentami?

Muszą ograniczyć operacje - co będzie z pacjentami?

Jeżeli Ministerstwo Zdrowia nie zaaplikuje szybko potężnego zastrzyku pieniędzy , Uniwersyteckie Centrum Kliniczne drastycznie ograniczy liczbę wykonywanych operacji kardiochirurgicznych. Nie wiadomo też, czy resort znajdzie środki na kolejne transplantacje serca.

Muszą ograniczyć operacje - co będzie z pacjentami?
Źródło zdjęć: © WP.PL

Według zapowiedzi rektora GUMed prof. Janusza Morysia, już od dziś Klinika Kardiochirurgii operować będzie tylko chorych z bezwzględnych wskazań życiowych. Prof. Jan Rogowski, szef kardiochirurgów, nie ukrywa, że możliwa jest decyzja o całkowitym wstrzymaniu procedur wysokospecjalistycznych.

Kolejny już, dramatyczny list z apelem o pieniądze wysłała w ostatni czwartek do Ministertwa Zdrowia dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Ewa Książek-Bator. Jak do tej pory resort nie odpowiedział.

Na skomplikowane operacje serca, które do końca tego roku powinno przejść 200 Pomorzan oczekujących w kolejce, gdański szpital potrzebuje dodatkowo 1 mln 400 tys zł. Tymczasem resort twierdzi, że może dać... 180 tys zł. "Cios w plecy" zadał też placówce Narodowy Fundusz Zdrowia. Za leczenie ponadlimitowych chorych Pomorski oddział winien jest UCK 24 mln zł, nie chce jednak tego długu uregulować.

Klinika Kardiochirurgii GUMed to jedyne miejsce w całej Polsce północnej, gdzie ratunek znaleźć mogą pacjenci z wrodzonymi i nabytymi wadami serca - nie licząc dzieci, które od ponad roku mają do dyspozycji oddział tej specjalności w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku.

- Tego rodzaju operacje, tak zwane wysokospecjalistyczne, podobnie jak wszczepienie sztucznych komór i transplantacje serca, finansowane są przez Ministerstwo Zdrowia - informuje prof. Jan Rogowski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii. Mniej skomplikowane, jak by-passy opłaca NFZ. Na Pomorzu przeprowadza się je osobom ubezpieczonym również w Szpitalu Swissmed. Przynajmniej na razie leczeni tam Pomorzanie nie muszą się obawiać, że ktoś wykreśli ich z kolejki. Tymczasem walkę o życie 200 pacjentów oczekujących w kolejce w UCK rozpoczęli lekarze i dyrekcja szpitala.

- Kontrakt na najtrudniejsze operacje - wszczepienie zastawek serca czy aorty piersiowej - skończył się nam w lipcu - relacjonuje profesor. Każdy taki zabieg kosztuje 20-30 tys. zł (o jego cenie decyduje koszt niezbędnych środków technicznych, a więc sztucznej zastawki), co oznacza, że po wyczerpaniu kontraktu każdy "ponadlimitowy" zabieg dodatkowo zadłuża szpital.

Miesięcznie UCK stracić może z tego tytułu gigantyczne pieniądze, gdyż w tym czasie kardiochirurdzy wykonują minimum 50 takich operacji. Tymczasem wstępne negocjacje z Ministerstwem Zdrowia dają nadzieję na dodatkowe pieniądze, które pokryją zaledwie... tydzień pracy kliniki. A selekcja chorych na tych z "bezwzględnymi" wskazaniami i tych, którzy mogą poczekać - jest praktycznie niemożliwa.

- Do operacji kwalifikowani są chorzy z krytycznymi wadami serca - tłumaczy prof. Rogowski. - Niewielki procent tych pacjentów ma szansę żyć bez operacji dłużej niż sześć miesięcy. I tak - mniej więcej raz na dwa tygodnie - dociera do nas informacja, że jakiś chory z kolejki operacji nie doczekał. A chorych z nabytymi wadami zastawek serca dramatycznie przybywa. To - zdaniem prof. Rogowskiego - efekt źle leczonej anginy, "gorączki reumatycznej", zakażeń bakteryjnych z zepsutych zębów i chorych migdałów. U części pacjentów zmiany degeneracyjne na zastawkach serca związane są z wiekiem, a dziś nawet 90-latków z operacji się nie dyskwalifikuje.

Ciężka niewydolność serca (bywa, że po infekcji wirusowej) jest natomiast wskazaniem do przeszczepu serca. W gdańskim ośrodku przeprowadzono w ciągu półtora roku dziewięć transplantacji, z czego cztery w tym roku. Również na cztery transplantacje serca opiewał tegoroczny kontrakt UCK z Ministerstwem Zdrowia.

Na nowe serce czeka teraz w Klinice Kardiochirurgii 47-letni pan Stanisław z Kaszub. W ostatni piątek lekarze wszczepili mu sztuczne komory serca, bo jego własne całkowicie odmówiło posłuszeństwa. Na listę Poltransplantu jako "pilny" lub "natychmiastowy" pan Stanisław zostanie wpisany, gdy tylko jego stan się "wyrówna".

Prof. Jan Rogowski jest przekonany, że za ten, jak i kolejny przeszczep serca - jeśli zdarzy się taka potrzeba - Ministerstwo Zdrowia na pewno zapłaci.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)