Mularczyk grozi procesami
Od tej pory każdym zarzutem o zatajenie
informacji przed Trybunałem Konstytucyjnym zajmie się kancelaria
adwokacka - zapowiedział
poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS).
12.05.2007 | aktual.: 12.05.2007 15:34
Jeśli pomawiany będę nadal, to podejmę odpowiednie działania prawne - powiedział Mularczyk.
Dodał, że zamierza zająć się każdą "osobą, instytucją, medium", które przekaże informacje, iż wprowadził Trybunał w błąd, nie przekazując pełnych danych o zawartości teczek dwóch sędziów wykluczonych z rozprawy.
Notatka zawierająca jedynie sygnaturę akt staje się pretekstem do pomówień o autorze, że celowo, z premedytacją wprowadził w błąd Trybunał Konstytucyjny. Informacje, które przeczytałem w mediach nie podają prawdy, nie wiem, czy są w sposób celowy publikowane, czy to jest forma niewiedzy i nierzetelności niektórych dziennikarzy i niektórych osób publicznych, które tak jak pan prof. Zoll wyrażają się w sposób nieodpowiedzialny i nieuczciwy - powiedział.
Mularczyk zaapelował do dziennikarzy, aby nie powtarzali tych informacji. Są to informacje nieprawdziwe i bardzo krzywdzące - dodał.
Mularczyk podczas rozpatrywania przez Trybunał ustawy lustracyjnej oświadczył, że dwóch sędziów TK było zarejestrowanych jako źródła informacji wywiadu, ale nie podał, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r.
W sobotę Mularczyk tłumaczył, że wniosek o odroczenie rozprawy miał na celu umożliwienie Trybunałowi zapoznanie się z tymi dokumentami i podjęcie decyzji z urzędu, czy zachodzą przesłanki dające podstawy do wykluczenia sędziów z rozprawy.
Trybunał Konstytucyjny w osobie pana sędziego Stępnia nie zapoznał się z tymi informacjami, nie zapoznał się z rzetelnymi, prawdziwymi dokumentami, które znajdują się w archiwach IPN. Natomiast zażądał ode mnie notatki, którą sporządzałem wyłącznie na potrzeby sporządzenia wniosku o odroczenie rozprawy. Doszło do zaniedbania ze strony pana prezesa Stępnia - powiedział.
Dodał, że była to notatka robocza, a nie na potrzeby postępowania sądowego, a na jej podstawie doszło do wykluczenia sędziów. Mularczyk podkreślił, że Stępień zarzucił mu, iż zataił pewne informacje przed TK. Moją odpowiedzialnością jest fakt, że Trybunał podjął być może niewłaściwą decyzję. Czy jakikolwiek sąd, a w szczególności Trybunał, gdzie zasiada grupa znamienitych prawników, tylko na podstawie roboczej notatki powinien kogokolwiek wykluczać z rozprawy? - mówił Mularczyk.
Czy nie było też tak, że pośpiech związany z koniecznością wydania wyroku w piątek doprowadził do tego, że doszło do zaniedbania ze strony prezesa Stępnia? - zastanawiał się poseł.
Ja nie zataiłem żadnych informacji. Poinformowałem Trybunał, że są dokumenty w archiwach IPN i należy je zbadać. Nie oceniałem ich treści, nie analizowałem ich pod kątem, jaka była rola poszczególnych osób - dodał.
Zdaniem Mularczyka wyrok Trybunału doprowadził do zamknięcia archiwów IPN. Po pierwsze pozbawiono naukowców i dziennikarzy dostępu do archiwów. Jednocześnie pozbawiono możliwości ujawniania oświadczeń lustracyjnych, czyli tak naprawdę spowodowano, że nie będzie informacji o jakichkolwiek dokumentach, z których mógłby wynikać fakt współpracy osób, które są w tych archiwach umieszczone - powiedział.
Mularczyk uważa, że w orzeczeniu TK jest niekonsekwencja. Dopuszcza publikację pokrzywdzonych a nie dopuszcza publikacji osób, co do których zachowały się dokumenty świadczące o współpracy. Ta zmiana, która będzie wynikiem orzeczenia TK w pewien sposób ogranicza zasadę jawności życia publicznego - dodał.
Jego zdanie ustawa lustracyjna jest obecnie niewykonalna.
Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie przekazała w piątek sprawę Mularczyka, który jest adwokatem, rzecznikowi dyscyplinarnemu. Odnosząc się do tych informacji Mularczyk powiedział: gdybym był dziekanem, sam bym chciał, aby takie postępowanie się toczyło.
Cieszę się, że ta sprawa będzie wyjaśniona, bo to daje mi szansę na oczyszczenie przed środowiskiem adwokatów - powiedział.