Muktada al-Sadr mięknie?
Radykalny duchowny szyicki Muktada al-Sadr zgodził się na złożenie broni i wycofanie swych bojowników z meczetu imama Alego wkrótce po tym, jak iracki minister obrony Hazin Szalan zagroził decydującą ofensywą w Nadżafie.
18.08.2004 | aktual.: 18.08.2004 22:44
Delegaci na iracką Konferencję Narodową poinformowali, że bagdadzkie biuro Sadra skierowało do nich list, w którym szyicki przywódca zgadza się na przedstawione przez delegatów Konferencji propozycje pokojowe, mające zakończyć kryzys w Nadżafie. List, akceptujący trzy warunki stawiane w zamian za oferowaną amnestię dla sadrystów, został odczytany podczas obrad Konferencji.
Zgodę Sadra potwierdzili jego rzecznicy. Wyraziliśmy całkowitą zgodę na inicjatywę, którą przedstawiła nam delegacja - powiedział jeden z nich Ahmed al-Szajbani. Powściągliwie zareagował na te deklaracje Waszyngton. Dopiero się zobaczy, czy Sadr zaakceptował (propozycje) i je wykona - powiedział zastępca rzecznika Departamentu Stany USA Adam Ereli. Podkreślił, że na razie nie widać, by milicja Sadra, tzw. Armia Mahdiego, opuszczała meczet-mauzoleum w Nadżafie.
Wkrótce okazało się, że Sadr jest gotów wycofać swych bojowników z meczetu, jeśli siły koalicyjne pierwsze wycofają się z rejonu świątyni. Muktada al-Sadr i jego bojownicy są gotowi złożyć broń i odejść w imię Boga. Ale oni (tzn. siły koalicji)_ pierwsi powinni przestać go atakować i wycofać się z rejonu świątyni_ - oświadczył jego polityczny oficer łącznikowy Ali al-Jasiri.
Minister Szalan oznajmił wkrotce potem, że milicja Sadra musi się rozbroić natychmiast i opuścić meczet-mauzoleum imama Alego. W komunikacie Ministerstwa Obrony podkreślono, że sadryści zostaną objęci amnestią dopiero po zakończeniu powstania w Nadżafie i co najmniej siedmiu innych miastach Iraku. Komunikat nie wspomniał nawet o warunkach wymienionych przez Jasiriego.
Od 13 dni bojówki Sadra ścierają się w Nadżafie z wojskami USA i siłami irackimi. Duchowny zabarykadował się w meczecie-mauzoleum Alego. Z inicjatywą pokojową udała się do Nadżafu ośmioosobowa delegacja Konferencji Narodowej. Zaproponowała Sadrowi amnestię w zamian za rozbrojenie Armii Mahdiego, wycofanie z meczetu oraz przekształcenie ruchu sadrystów w partię polityczną i włączenie się do życia politycznego.
Sadr odmówił przyjęcia wysłanników konferencji, którzy przez ponad trzy godziny czekali w meczecie. Ostatecznie delegacja spotkała się jedynie ze współpracownikami duchownego, którym przekazano propozycje pokojowe konferencji. Komentowano to powszechnie jako fiasko misji. Szajbani powiedział wówczas niemieckiej agencji dpa, że Sadr był gotów przystać na każdą próbę mediacji, ale "rząd iracki, który dopuścił do tego, żeby znaleźć się pod presją sił USA, spalił wszystkie mosty".
Sadr wykonał woltę w kilka godzin po tym, jak irackie władze zagroziły mu szturmem. W środę rano minister Szalan dał Armii Mahdiego kilka godzin na poddanie się i oświadczył, że siły irackie przygotowują się do szturmu. Zapowiedział też "decydującą bitwę".
Nie mają szans. W ciągu najbliższych kilku godzin muszą się poddać i złożyć broń - powiedział Szalan w Nadżafie po spotkaniu z przedstawicielami miejscowych władz. - Kończymy przygotowania militarne. (...) Damy im nauczkę, której nigdy nie zapomną.
Wkrótce jednak niezależna delegatka na Konferencję Narodową, Safija al-Suhail, która jest także ministrem ds. praw człowieka, oświadczyła, że otrzymała list z bagdadzkiego biura Sadra ze zgodą na postawione warunki.
Wezwany przez nią na trybunę konferencji Dżalil al-Szamari z biura Sadra, wyjaśnił, że szyicki przywódca "zaakceptował trzy warunki, by położyć kres rozlewowi krwi irackiej i zaświadczyć o swej woli aktywnego uczestniczenia w życiu nowego Iraku".
Agencja Reutera zauważyła jednak, że na razie trudno powiedzieć, czy Sadr rzeczywiście postanowił zakończyć rebelię, czy chce po prostu zyskać na czasie w obliczu przeważających sił przeciwnika.