Msza przez komórkę, ale nie zamiast obecności w kościele
Transmisję mszy św. przez telefon komórkowy uruchomiono z parafii Dobrego Pasterza w Lublinie. Jednak słuchanie i oglądanie mszy przez komórkę albo Internet nie zastępuje uczestnictwa we mszy św. w kościele, do czego zobowiązani są katolicy w każdą niedzielę - mówi ks. prof. Leszek Adamowicz z KUL.
09.11.2007 | aktual.: 09.11.2007 15:25
Jak informuje proboszcz parafii Dobrego Pasterza ks. Florian Gruca, możliwość wysłuchania i oglądania mszy św. przez komórkę powstała z myślą o osobach ciężko chorych, którzy do kościoła nie mogą przybyć.
W kościele zamontowana jest kamera. Już od 2004 roku istnieje możliwość oglądania na żywo nabożeństw z kościoła przez internet. Transmisja przez komórkę to jeszcze jedna z możliwości. Ludzie starsi, często przy pomocy wnuków czy dzieci, raczej posługują się komórkami niż komputerami - powiedział.
Ks. Gruca zaznaczył, że transmisje on-line cieszą się dużą popularnością, w tym także internautów zza granicy. Odnotowano wejścia nawet z takich krajów jak Korea, Chiny czy Japonia, gdzie katolicy stanowią mniejszość, a dostęp do nabożeństw może być ograniczony.
Na stronę zaglądają także nasi parafianie, którzy wyjechali z Polski, a chcą utrzymać kontakt z parafią, albo wysłuchać nabożeństwa w ojczystym języku - dodał ks. Gruca.
Kościół nakazuje katolikom uczestniczenie we mszy św. w niedziele i święta obowiązkowe tzw. nakazane. Wypełnienie tego obowiązku wymaga obecności w kościele i żywego uczestnictwa w nabożeństwie. Jeśli nie jest to możliwe w sam dzień niedzieli, należy udać się na mszę w sobotę wieczorem.
Ks. prof. Leszek Adamowicz z Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego UL podkreśla, że obowiązek ten spoczywa na tych, którzy są w stanie go wypełnić. Jeśli ktoś nie może fizycznie uczestniczyć, bo jest np. obłożnie chory, wtedy nie ponosi konsekwencji moralnych z powodu tego, że nie uczestniczy. Natomiast z tego miejsca, gdzie się znajduje, może w inny sposób wyrazić swoją pobożność, przez modlitwę, duchowe łączenie się ze zgromadzeniem modlitewnym poprzez radio, telewizję, internet czy telefon komórkowy. W ten sposób uzyskuje dobra duchowe - wyjaśnił.
Jak zaznaczył, wysłuchanie mszy poprzez pośrednika jakim jest np. internet nie jest równoznaczne ze spełnieniem obowiązku uczestnictwa we mszy św. To nie jest tak, że się w inny sposób ten obowiązek wypełnia. To nie może być zamiast - dodał.
Ks. Adamowicz podkreślił, że każdy sakrament ma zawsze wymiar indywidualny. Ma wymiar spotkania osób, a nie człowieka i maszyny, czy przez pośrednictwo maszyny - zaznaczył. Dlatego nie można np. wyspowiadać się przez telefon czy Internet. Jedynym sposobem uzyskania pojednania z Bogiem jest bezpośrednia spowiedź połączona z indywidualnym wyznaniem grzechów i indywidualnym rozgrzeszeniem - powiedział.
W sytuacji zagrożenia śmiercią i niemożności dotarcia do spowiednika wystarcza akt żalu za grzechy. Jeśli człowiek będący w takiej sytuacji żałuje szczerze za grzechy, zgodnie z nauką Kościoła katolickiego uzyska te same skutki, co ze spowiedzi - dodał ks. Adamowicz.
W niektórych sytuacjach transmisje na żywo dają odbiorcom możliwość uzyskania takich samych dóbr duchowych, jakie otrzymują obecni fizycznie na nabożeństwach. Chodzi o błogosławieństwo papieskie "Urbi et Orbi" (Miastu i Światu) oraz nabożeństwo Drogi Krzyżowej odprawianej w rzymskim Koloseum przez Ojca Świętego - uczestnictwo w tym nabożeństwie daje możliwość uzyskania odpustu zupełnego (darowania kary za grzechy).
Dla tych, którzy nie mogą być w Rzymie, a łączą się pobożnie, nie na zasadzie oglądania transmisji, tylko traktują to jako modlitwę, wspólnotę duchową, jest możliwość zyskania dóbr duchowych związanych z danym nabożeństwem, czyli uzyskania odpustu zupełnego czy błogosławieństwa - tłumaczy ks Adamowicz.
Jak podkreśla, wykorzystywanie internetu w pracy duszpasterskiej daje możliwości dotarcia nie tylko do parafian, wierzących katolików, ale także do tych, którzy do kościoła nie chodzą, a w wirtualnym świecie spędzają wiele czasu. Internet jest takim medium, które wciąga, niektórzy siedzą godzinami w internecie i warto, żeby oprócz innych treści natrafili też na treści ewangelizacyjne - dodał.